niedziela, 29 września 2013

13. NA DZIEŃ CHŁOPCA

Chłopaki!

Z okazji Dnia Chłopca składam życzenia wszystkim chłopcom: tym w sensie ścisłym oraz tym „wiecznym”, bez względu na wiek.



W garniturach, mundurkach, kombinezonach czy różowych sweterkach z gruszką. Pracującym na ziemi, pod ziemią, na wodzie i w powietrzu. Biednym, średnio zamożnym i bogatym. Niestrudzonym żołnierzom najpotężniejszych armii we wszechświecie podwórek, urzędów, fabryk i biur. Zapracowanym przy łopatach, za sterami, za kierownicami, przy klawiaturach i przy joystickach. Mecenasom, sponsorom i kasjerom od kieszonkowego. Z paznokciami wypielęgnowanymi, obgryzionymi czy czarnymi od smaru.
Tym, którzy dają z siebie wszystko.

czwartek, 26 września 2013

12. CHŁÓD I ZGRZYTANIE ZĘBÓW

Kochana Babciu!
               

Wrzesień w tym roku jest u nas wyjątkowo brzydki, chociaż wszyscy zapowiadali, że będzie najcieplejszy w historii. Tata mówi, że to się nazywa zaklinanie. Opowiadał mi, jak to kiedyś w każdej wiosce był taki czarownik, który nazywał się Szaman i on zaklinał pogodę. Jak mieszkańcom dokuczała susza, to szło się do Szamana, mówiło mu: „Szamanie, potrzebujemy deszczu. Pozaklinałbyś trochę, co?”. A Szaman na to: „Mieszkańcy wioski, takie wtrącanie się w wolę bogów wymaga odpowiedniej ofiary!”. Mieszkańcy zaczynali wtedy zgrzytać zębami, a Szaman chował się w swoim namiocie, niby obrażony, ale tak naprawdę to ze strachu, żeby sam miał czym zgrzytać, gdyby kiedyś potrzebował. I tak nikt mu nic nie mógł zrobić, bo tylko on jeden w całej wiosce znał się na zaklinaniu pogody.

niedziela, 22 września 2013

11. MATEMATYCZNE SZANSE


Misiek  (10:47)
Kochanie, jesteś?
  

Kotek  (10:50)
Pracuję!
 

Misiek  (10:51)
Dobrze, już dobrze! Chciałem tylko o coś zapytać…

Kotek  (10:53)
No, to pytaj…

Misiek  (10:55)
Nie, no… Jak nie masz humoru to nawet nie pytam…

Kotek  (10:59)
No, pytaj!!!

Misiek  (11:00)
Za trzy tygodnie jest mecz i chcielibyśmy z kumplami pójść do knajpy, żeby pokibicować. Tylko że to piątek i mógłbym nie zdążyć z treningu dzieci, dlatego chciałem zapytać, Kochanie, czy masz na ten dzień jakieś plany?...

Kotek  (11:05)
Jeszcze nie wiem…
A co to za mecz?

Misiek  (11:08)
Nasza reprezentacja w piłce nożnej gra o awans do finałów Mistrzostw Świata.

Kotek  (11:10)
Myślałam, że Euro się już skończyło, a tu o finały będą grać, ho, ho, ho!

czwartek, 19 września 2013

10. DRUGI MUSZKIETER

Kochana Babciu!
               

Tak jak obiecałam, piszę do Ciebie po Wielkim Koncercie, który odbył się w sobotę.  Wszyscy teraz mówią o naszym mieście i się zachwycają! Bo chociaż pogoda była brzydka i padał deszcz, to po występie wszyscy byli zadowoleni.
                Skoro już zaczęłam o deszczu: nie wierz temu, co mówią o pogodzie w radiu, telewizji albo w Internecie! I nie chodzi nawet o prognozy, bo mama mówi, że je górale przygotowują, a oni mają do nas daleko. Zazwyczaj kiedy słyszę o słońcu w całej Polsce – u nas pada deszcz. Kiedy w całej Polsce pada – u nas świeci słońce. Tata mówi, że tutaj kiedyś był inny kraj niż Polska, ale to było tak dawno, że lunatycy, czyli naukowcy od pogody, powinni mieć już zmienione mapy. Mama mówi, że to może wynikać z oszczędności i dlatego niekiedy pokazywana jest pogoda z poprzednich lat. Jeśli się sprawdzi, to wszyscy są zadowoleni, a jak się nie sprawdzi, to i tak nikt się nie przejmuje. Tylko ja się czasami zastanawiam, czy wszystko ze mną w porządku, kiedy Internet pokazuje mi, że u mnie akurat jest ciepło i bezchmurne niebo, a ja od trzech dni oglądam spod czapki tylko szare chmury.
                W dniu koncertu lunatycy nie oszczędzali i było tak, jak pokazywał Internet: zimno i mokro. Ale zrobiło się cieplej, kiedy wystąpił ten miły starszy pan w kolorowych marynarkach. Mama mówi, że ten pan, śpiewał kiedyś z dwoma innymi piosenkę o trzech muszkieterach. Jeden z tych pozostałych też już u nas był, więc został tylko ten trzeci i jak on jeszcze u nas wystąpi, to będziemy mogli powiedzieć, że byli u nas trzej muszkieterowie! Jak w Paryżu!

niedziela, 15 września 2013

9. NIŻ

Kochana Babciu!
               
                Dopiero co wysłałam do Ciebie jeden list, ale mam teraz czas, żeby znowu do Ciebie napisać , bo rok szkolny nie zaczął się jeszcze na dobre, a do tego ciągle pada deszcz, bo przyszedł niż i nie ma po co iść na dwór. I zadań domowych nie muszę jeszcze robić. To znaczy nie musimy. Z rodzicami, bo sama nie dałabym rady. Jedno takie zadanie to nawet musiała kiedyś rozwiązać koleżanka mamy, która pracuje na uniwersytecie, bo rodzice nie umieli. Większość klasy zapomniała wtedy zeszytu. Już niedługo pewnie znów tak będzie i chociaż trochę nudziłam się w czasie wakacji w domu, to już zaczynam za nimi tęsknić.
Podobno do szkół też przyszedł niż. Tata mówi, że to dlatego, że bociany odleciały i jest teraz mniej dzieci. Z powodu niżu niektórzy nauczyciele okazali się niepotrzebni. Mieliśmy taką fajną panią od polskiego, która puszczała nam dużo śpiewanych wierszyków, bajek i filmów o autorach. Zawsze lubiliśmy Panią i jej lekcje, ale za krótko pracowała w naszej szkole i teraz mamy polski z Panią z biblioteki, która sama czyta nam wierszyki i opowiada i to już nie jest takie ciekawe. Ostatnio prawie zasnęłam na lekcji, ale to pewnie przez ten niż. Pani z biblioteki pracuje od lat i okazała się bardziej potrzebna od naszej Pani.

wtorek, 10 września 2013

8. CZEKAJĄC NA...

Kochana Babciu!

                Właśnie wróciłam do szkoły po wakacjach, dzisiaj miałam pierwsze lekcje, a teraz siedzę na świetlicy i czekam aż przyjedzie po mnie tatuś, żeby mnie odebrać. W naszym mieście w najlepsze trwają właśnie „naprawy nawierzchni”, dlatego tata się spóźni, a ja mogę spokojnie do Ciebie napisać. Czy u Ciebie też remonty dróg zaczynają się w połowie albo pod koniec wakacji? Bo u nas często. Tata mówi, że urzędnicy planują tak po to, żeby wszyscy zwrócili uwagę, że się te drogi naprawia. Bo gdyby drogi zostały naprawione w czasie, kiedy wszyscy są na wakacjach, to po powrocie kierowcy mogliby nie zauważyć, że dziur jest mniej. A jak się postoi kilka godzin w korku przez całe miasto, to łatwiej zapada w pamięć, że przecież w naszym mieście dba się o drogi. Pierwszy dzień roku szkolnego idealnie się do tego nadaje! Co roku całe miasto zakorkowane, nawet bez remontów, więc można sobie spokojnie pooglądać, jak się miasto rozwija.
Pamiętasz, jak wiosną pisałam Ci, jakie fajne drogi nam robią? Tamte już skończyli. Naprawdę ładnie je zrobili. Niektórym się nawet wydaje, że są na autostradzie, bo w niektórych miejscach są dwa pasy i tak szybko tam jeżdżą, że robi się niebezpiecznie. Ale teraz do naszego miasta prawie ze wszystkich stron wjeżdża się nowymi drogami i nie musimy się wstydzić. Mama mówiła, że kiedy taka nowa droga jest gotowa, to robi się uroczystość, na której ktoś ważny przecina wielkimi nożyczkami wielką czerwoną wstęgę. Jak na prezencie. Przyjeżdżają wtedy dziennikarze z kamerami, aparatami i mikrofonami i ten ktoś ważny jest szczęśliwy i dużo się uśmiecha. U nas tym razem nie było uroczystości, bo kilka dni przed oddaniem jednej drogi jakiś urzędnik skręcił nogę na dziurze w nowym chodniku, kiedy pojechał zobaczyć, czy już wszystko gotowe. Chodnik został naprawiony, ale uroczystość mogliby jeszcze zepsuć przedsiębiorcy, którzy musieli się przeprowadzić albo zmienić zawód z powodu długiego remontu. Mama mówi, że jak ktoś nie lubi kogoś ważnego, to niekiedy rzuca w niego jajkiem, a takie plamy się źle pierze i dlatego nie było wstęgi. A poza tym tego roku rodzice nie muszą iść na żadne wybory i mama mówi, że taka Pani Poseł, którą nam z jakiegoś wielkiego miasta przysłali, nie potrzebuje jeszcze wybiórcom przypominać, jaka jest fajna. Szkoda. Ale za to przyjemniej się wracało z wakacji takimi nowymi drogami.

piątek, 6 września 2013

7. WAKACJE W MIEŚCIE.

Kochana Babciu!


Dawno do Ciebie nie pisałam, bo dużo czasu spędzałam ostatnio przy grze na xboksie, ale tata wczoraj mi ją odłączył i schował, po tym, jak podczas gry ze zdenerwowania użyłam takiego słowa, którego mogą używać tylko rodzice. Mama i tata powiedzieli, że za dużo czasu spędzam przed telewizorem albo monitorem i robię się od tego niegrzeczna. Babciu, czy moi rodzice naprawdę nie oglądali bajek? Tata mówi, że kiedy był w moim wieku, to nie było jeszcze gier komputerowych, a w telewizji można było tylko oglądać zdradzieckie filmy o wojnie. Jeśli rodzice musieli oglądać takie straszne filmy, to jak musieli być niegrzeczni, skoro ja robię się podobno nieznośna od śmiesznych bajek i gier?

Rodzice mówią też, że jak oni byli mali, to więcej czasu niż ja spędzali na podwórku. I ja nie miałabym nic przeciwko temu, żeby pójść na plac zabaw, ale na naszym osiedlu już prawie nie ma takich miejsc. To znaczy place są, ale odkąd wróciliśmy z wakacji, to wyglądają jak plaże bez wody: dużo piasku, dużo słońca i dużo miejsca do biegania – tak chyba wygląda pustynia? Jeszcze przed naszym wyjazdem były huśtawki i zjeżdżalnie i było fajnie, ale kiedy ktoś złamał jedną z huśtawek na naszym osiedlu, to okazało się, że te wszystkie drewniane zabawki na placach, które podobno nie tak dawno nam Spółdzielnia zafundowała (tata mówi, że mogły być już pełnoletnie – co to znaczy, Babciu?), są niebezpieczne i mogłyby dzieciom zrobić krzywdę. Nie wiem, dlaczego stało się to tak nagle – może w tym roku sprowadziły się na nasze osiedle jakieś robaczki i zaczęły je zjadać z takim apetytem, że trzeba było szybko całe drewno zabrać? A dzięcioły nie miałyby u nas gdzie mieszkać, bo wszystkie gniazda zajęły jaskółki wyjadające komary!?

czwartek, 5 września 2013

6. STROFOWANIE ŚMIECI

                Kochana Babciu!

                Tyle się teraz mówi o ekologii i strofowaniu śmieci, że aż postanowiłam do Ciebie o tym napisać, bo jestem ciekawa, jak to się odbywa u Ciebie? Tatuś mówi, że kiedyś ludzie nie dbali o środowisko tak jak teraz i dlatego wyginęło dużo zwierząt, a w niektórych rzekach do dzisiaj nie można się kąpać, bo nadal są brudne. Ale kiedy ludzie zobaczyli, jak narozrabiali, to się przestraszyli, że też wyginą i postanowili się poprawić. Na przykład zaczęli zbierać zużyte baterie, stare radia, telewizory i lodówki w sklepach, gdzie je sprzedają, żeby ludzie nie wywozili ich do lasu. Ale niektórzy dalej wywożą. Różne odpady. A niektórzy nawet je spalają w piecach i wtedy wszyscy w okolicy wiedzą, że w tym domu pali się śmieci, bo z komina leci gęsty i śmierdzący dym, który wszystko zasłania i drapie w gardło. Zapytałam tatusia, czy ci ludzie nie boją się, że wyginą. Tatuś powiedział, że niektórzy tak robią, bo za wywożenie śmieci trzeba zapłacić, a oni mają inne, ważniejsze wydatki. Na szczęście dla większości ludzi dbanie o czyste rzeki i powietrze jest bardzo ważne i dlatego teraz wszyscy żwawo zabrali się do  gregowania śmieci. Szkoda tylko, że teraz za to, żeby było zdrowiej, trzeba płacić więcej niż przedtem, bo ja myślę, że znowu znajdą się tacy, którzy będą mieli ważniejsze wydatki.
A z tym strofowaniem to jest tak, że u nas robi się to jeszcze nie całkiem po europejsku, według tego, czego uczyłam się w szkole. Trochę jak z butelkami zwrotnymi. Kiedy tatuś kupi piwo, a potem zgubi paragon, to może wymienić je w sklepie tylko na pełne. Tatuś zawsze gubi paragony, a mamusia potem krzyczy na niego, że znów chrapie. Bo naprawdę chrapie jak niedźwiedź! (Babciu, czy piwo też robią pszczoły?)  A kiedy byliśmy w Czechach, to tatuś mógł wrzucić wszystkie butelki po piwie do takiej maszyny w ścianie, z maszyny wyszła karteczka, na której było napisane, ile były te butelki warte i mogliśmy zrobić inne zakupy, a tatuś nie musiał kupować następnych piw i wszyscy byliśmy wyspani.

środa, 4 września 2013

5. WINDA NA MIARĘ NASZYCH MOŻLIWOŚCI...

Dnia Wtorek, 30 Kwietnia 2013 14:50 <radoscsama@rewelacyjnasm.pl > napisał(a)

No widzicie, S., nie można było tak od razu?

A.


Od: "Członek Spółdzielni" <poirytowany@jakdiabli.pl>
Do: "administracja naj" <radoscsama@rewelacyjnasm.pl>;
Wysłane: 12:22 Poniedziałek 2013-04-29
Temat: Uszkodzona winda.

Wielce Szanowna Pani A.

Pragnę wyrazić szczere ubolewanie z powodu mojej samolubnej i egoistycznej retoryki oraz niezrozumienia wyższych celów, jakimi kieruje się nasza oświecona Spółdzielnia dla dobra kolektywu, w wyniku czego dopuściłem się względem Pani bezpodstawnych i bezczelnych pomówień i insynuacji. Niniejszym chciałbym z całego serca Panią przeprosić i uroczyście przysiąc, że taka sytuacja już nigdy się nie powtórzy. Chciałbym też wyrazić nadzieję, że nasza kochana winda będzie służyła nam jeszcze co najmniej tyle lat, ile panować nam będzie nasza  Rewelacyjna Spółdzielnia…

Z wyrazami szacunku

C.S.


Dnia Piątek, 26 Kwietnia 2013 08:10 <radoscsama@rewelacyjnasm.pl > napisał(a)

Panie S.

Niniejszym wzywa się Pana do osobistego stawienia się w siedzibie KC RRSM w dniu 29. kwietnia 2013r o godzinie 9.00, pokój nr 333 w celu złożenia wyjaśnień dotyczących wypełniania przez Pana obowiązków spoczywających na członku Spółdzielni. Obecność obowiązkowa.

Spółdzielnia

wtorek, 3 września 2013

4. OGRÓD POLSKI

Kochana Babciu!
                Jestem dzisiaj w radosnym nastroju, bo mamy piękną wiosnę! Słoneczko grzeje, jakby było już lato, ptaki ćwierkają wesoło, roślinki rosną jak oszalałe i wszędzie jest zielono! Nasze osiedle, które od listopada do kwietnia wygląda brzydko i smutno, jak nieczynna kopalnia, nagle robi się żywe i kolorowe. Dla jaskółek i jerzyków nasze szare betonowe bloki wyglądają jak skały, a że lubią mieszkać wśród kamieni, przyprowadzają się do nas wiosną. Uwielbiam patrzeć wieczorami, kiedy przelatują jak strzały między blokami i głośno ćwierkają. Polują wtedy na owady. Gdyby nie ptaki, komary wypiłyby z nas latem chyba całą krew! Owady żywią się nami, jaskółki owadami, a my możemy się cieszyć, kiedy ptaki nam ćwierkają! Mama mówi, że to się nazywa sympatia, czy jakoś tak. Po jaskółkach wylatują nietoperze. Mieszkają na strychach naszych bloków, bo poddasza kojarzą im się z jaskiniami. Nietoperze też polują na owady. Nie rozumiem, dlaczego tyle komarów trafia do mojego pokoju, skoro tak dużo zwierząt je zjada!
2013
2014

poniedziałek, 2 września 2013

3. DROGOWE PACZŁORKI

Kochana Babciu!

                Tatuś mówi, że skoro nie chcesz do nas przyjechać, to nie mam być natrętna. Rozumiem, że nie chcesz nam zrobić tej „łaski”, jak to tata powiedział, bo pewnie uważasz, że na nią nie zasługujemy. Dlatego ja będę Ci w kolejnych listach pisać, co u nas nowego, aż do nas zatęsknisz i znów nam tę „łaskę” zrobisz i przyjedziesz.
                Gdyby Cię teraz Dziadek przywiózł samochodem, to od autostrady jechalibyście nowiutką, równiutką drogą! Ta droga była tam już dawno, ale podobno była wąska i dziurawa i nie miała chodników w niektórych miejscach, przez co była niebezpieczna. Byłoby wstyd, gdyby od strony autostrady, skąd już niedługo cały świat do nas będzie jeździł, taką brzydką drogą wjeżdżało się do takiego pięknego miasta jak nasze, więc Pan Prezydent nam tę drogę odnowił. Wiem to od mamy, bo jak się to odnawianie zaczęło, to jeszcze M. nie było na świecie, a ja byłam taka mała, że w ogóle nie pamiętam, jak tam kiedyś wyglądało. Mama mówi, że to bardzo długo i dlatego nie wszyscy się z tej nowej drogi cieszą i niektórym nic już się tam nie podoba. Nawet to, że teraz będzie czyściej i bezpieczniej, tak się zdenerwowali! A najbardziej, to się niektórzy rozzłościli, jak zobaczyli ozdoby na nowych rondach. Na jednym jest taka śmieszna figurka, która wygląda jak M., kiedy się o coś potknie i próbuje się nie wywrócić! Od tego potknięcia straciła nawet głowę! Naprawdę, taka śmieszna! A na drugim są takie kolorowe rybki, podobno szczupaki. Mama mówi, że najbardziej niektórych ludzi rozgniewało to, że te ozdoby razem kosztowały tyle, co porządny samochód i uważają, że można było lepiej takie pieniądze wykorzystać. Ja jestem jeszcze za mała i się na tym nie znam,  ale skoro już są, to mnie się podobają, bo są takie jasne i pogodne. Poza tym, to zawsze jest śmieszne, kiedy ktoś się potknie i tak leci i myślę sobie, że jak ktoś będzie wjeżdżał teraz do naszego miasta od tej strony, to zawsze będzie musiał się uśmiechnąć, a to chyba dobrze, żeby ludzie byli w dobrym humorze, prawda?