wtorek, 30 września 2014

85. OSŁY



Antek  (08:07)

Puk, puk! Jesteś tam?

Marcin  (08:08)
Gdzie?


Antek  (08:09)
Jeśli w ZOO, to uważaj na bezwstydnego osła!


Marcin  (08:09)
???

Antek  (08:10)
O! Ty nic nie wiesz?
Podobno na poznańskim ratuszu już nie będzie koziołków, tylko osiołki i one nie będą się „trykać”…


piątek, 26 września 2014

84. "SAN FRANCISCO"

Kochana Babciu!
               
                Znasz tę piosenkę sympatycznych bliźniaków z Milówki, o tym jak zbudują San Francisco na ściernisku, prawda? Pisałam Ci jeszcze zimą, że mieliśmy takie „ściernisko” w centrum miasta, ale z okazji wyborów radni chcą nam zrobić prezent i stworzyć tam taki wypasiony park z placem zabaw. No, to park, czyli „San Francisco”, już jest gotowy. Może nie taki wypasiony, jak to wyglądało na wizualizacjach, ale wygląda naprawdę fajnie. W końcu patronem naszego miasta nie jest Św. Franciszek, tylko Św. Antoni, czyli, gdyby leżało na Dzikim Zachodzie, nazywałoby się San Antonio, a nie San Francisco.
                Pewnie dlatego, że Antoni jest patronem rzeczy zaginionych, zgubił się gdzieś jeden z planowanych mostków i basen dla chłopców z deskorolkami, które miały w tym parku powstać. Właściwie to nawet nie w parku, tylko na placu, bo parkiem będzie można go nazwać, kiedy już urosną te wszystkie posadzone drzewa. Ale nie chodzi o to, żeby narzekać, bo jest naprawdę ładnie – jak w zadbanym przydomowym ogródku, chociaż trochę droższym... Ale oprócz mostku i basenu, jeszcze przed otwarciem parku znikały materiały budowlane i sadzonki roślinek, a krótko po otwarciu zniknęły huśtawki, pałka do gongu i kilka urządzeń do eksperymentów fizycznych. Albo nas ten nasz patron nie lubi, albo za mało się do niego modlimy…

środa, 24 września 2014

83. ODA DO E-PAPIEROSA.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Sherlock_Holmes#mediaviewer/File:Sherlock_Holmes_Portrait_Paget.jpg
Sherlock Holmes
                O! E-papierosie,

                Biedna kreaturko, atrapo bez charakteru, nędzny wyrobie tytoniopodobny! Choćby nie wiem jak bronić naszej epoki przed miłośnikami „starych, dobrych czasów”, Ty, załgany substytucie dorosłości, jesteś wunderwaffe w ich rękach…

                Miały minione lata swoje własne formy zauroczenia tytoniem - od starożytnych szamanów, po francuskich egzystencjalistów. Na przestrzeni wieków kłęby dymu z fajek, cygar, cygaretek, papierosów i lufek co kilkadziesiąt lat przezwyciężały urzędowe zakazy i spowijały karczmy, gospody, puby i restauracje, żeby zniknąć ponownie przed kolejnymi restrykcjami. Bez tytoniowego dymu trudno nam dzisiaj wyobrazić sobie zarówno portową tawernę wypełnioną wilkami morskimi z większą liczbą blizn na twarzach, niż nacięć na pistoletach, jak i paryski salonik – miejsce karcianych pojedynków europejskiej arystokracji. Obraz rybaka bez fajki jest niekompletny jak wizerunek amerykańskiego gangstera z lat trzydziestych bez papierosa albo dziewiętnastowiecznego bankiera bez cygara. Czy wiek XXI pozostawi po sobie obrazy wypielęgnowanych chłopców w nieokreślonym wieku ssących coś na kształt wiecznego pióra?

środa, 17 września 2014

82. IGRZYSKA BEZ CHLEBA



Kochana Babciu!
               
                Smutno mi dzisiaj, bo zapadła ostateczna decyzja o sprzedaży parku w centrum miasta, o którym Ci kiedyś pisałam. Nawet nie „po cichu”, jak planowali niektórzy, ale w błysku fleszy! Okazało się, że nasi rajcowie już bez wątpienia cierpią na chorobę zawodową: nie tylko nie słuchają, czego chcą mieszkańcy, ale nawet nie mają czasu się z nimi spotkać, bo wolą w tym czasie, na przykład, planować sobie festyn.

piątek, 12 września 2014

81. NIEZNOŚNA TRWAŁOŚĆ BETONU

Od: "Członek Spółdzielni" <poirytowany@jakdiabli.pl>
Do: "administracja naj" <radoscsama@rewelacyjnasm.pl>;
Wysłane: 15:55 Wtorek 2014-09-10
Temat: Oporność.

              
                Szanowna Pani A.

                Skłamałbym, pisząc, że cieszę się, że w Najwspanialszej Spółdzielni wszystko wróciło do „normy”. Bo „normą”, jak Pani doskonale wie, jest tutaj stan permanentnego otępienia. Przez półtora roku trwało starcie między Zarządem z samorządowego desantu, który próbował stworzyć pozory  troski o dobro mieszkańców, żeby zbić na tym kapitał polityczny, a przyssanymi do żyły lokatorskich pieniędzy weteranami. Niestety, Zarząd nie docenił, jaką siłą dysponuje uzależniony, kiedy próbuje się go oderwać od źródła uzależnienia…

wtorek, 9 września 2014

80. TĘSKNOTA ZA ZAPIECKIEM.

Kochana Babciu!
               
                Zauważyłaś kiedyś, że we wrześniu zmienia się pogoda? Że robi się zimniej, pada deszcz, a w Tatrach nawet śnieg? Nawet jeżeli później wracają jeszcze upały? Bo u nas większość ludzi co roku się dziwi. W tym roku najbardziej dziwią się panowie, którzy wymieniają ciepłociąg.
                Ciepłociąg to takie rury, które przez całe miasto prowadzą ciepło z ciepłowni do kaloryferów w blokach. Do naszych też. Ten ciepłociąg w naszym mieście ma chyba tyle lat, co tata (też grzeje!) i ze starości już mu to ciepło po drodze uciekało. Ale ciepłociąg nie tata – można go wyremontować i w tym roku PEC (Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej) wymienia rury na nowe. Jak już wymieni, to całe ciepło trafi do kaloryferów, a nie do ziemi. Z tego powodu ogrzewanie powinno stanieć, ale podrożeje. Rozumiesz? Ja też nie. Ale mnie to nie dziwi, bo tak jest u nas przyjęte, że czym mniej się ciepła zużywa, tym więcej się płaci na następny rok.

poniedziałek, 1 września 2014

79. REQUIEM DLA ALCYBIADESA

 „Zapytaj, jakie są dowody na poparcie twierdzeń; domagaj się, żeby ideologie były wystarczająco dopracowane, byś mógł oddzielić retorykę od istotnych treści. (…) Popieraj myślenie krytyczne u dzieci od najwcześniejszych lat ich życia, ostrzegając je przed kłamliwymi reklamami telewizyjnymi, tendencyjnymi wypowiedziami i zniekształconymi punktami widzenia, jakie są im prezentowane. Pomóż im stać się mądrzejszymi i ostrożniejszymi konsumentami wiedzy.”
Philip Zimbardo

 Obecni i Nieobecni Bywalcy Szkół,             

                Rozpoczęcie roku szkolnego od dawna wywoływało we mnie smutną refleksję, że to wyjątkowo bojowy dzień. I nie chodzi o rocznicę wybuchu II wojny światowej. Co roku, po dwumiesięcznym rozejmie, wracają na swoje bastiony dwie od dawna walczące ze sobą armie. Każdego pierwszego roboczego dnia września stają przeciwko sobie, niczym żołnierze Trójprzymierza i Trójporozumienia w okopach, choć ze względu na stosunek sił przypomina to raczej starcie konkwistadorów z Indianami. Ten bojowy szyk na uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego symbolizuje to, co będzie się działo przez kolejnych dziesięć miesięcy.
                Sztandary łopoczą w przeciągu w zatłoczonych salach gimnastycznych, a oni stoją tak, puszczając mimo uszu wszystkie wypluwane do mikrofonów wbitych na statywy, jak nagie miecze, płomienne przemowy - kurtuazyjne zapewnienia o radości, wzajemnym szacunku i przyjaźni - jednocześnie mierząc się wzrokiem i oceniając siłę przeciwnika. Obok nowicjuszy po obu stronach stoją specjaliści gotowi na pierwszy rzut oka wskazać we wrogich szeregach tych, z którymi da się pertraktować, takich, których trzeba będzie podchodzić fortelem i innych, wobec których skuteczna pozostanie tylko siła…