O
czym najczęściej rozmawia się w Twoim mieście? Pewnie o metrze, nowych liniach
tramwajowych albo o tym, czy jakaś nowa fabryka nie zasłoni mieszkańcom osiedla
widoków na las. My takich problemów nie mamy, bo u nas nie ma ani metra, ani
tramwajów, ani nowych fabryk. Są jeszcze lasy, ale i ich los okazuje się
niepewny…
Za
to mamy ronda! Dawny Prezydent miasta podpatrzył to rozwiązanie gdzieś we
Francji i sprowadził do nas. To znaczy nie zabrał Francuzom, tylko na
podobieństwo kazał takie u nas robić. W krótkim czasie powstało ich tyle, że
mieszkańcy sąsiednich miast śmiali się, że nasze powinno nazywać się Rondnik, a
przy każdym wjeździe ktoś powinien rozdawać aviomarin… Niektórzy do dzisiaj
boją się rond, ale tata mówi, że to tylko dlatego, że nie potrafią na nich
jeździć – jeśli się umie, to nie ma na co narzekać, bo największe korki robią
się na skrzyżowaniach ze światłami. I chyba większość osób się z tym zgadza, bo
teraz takich rond jest mnóstwo we wszystkich miastach w okolicy, ale nikt nie
ma tyle, co my i ciągle powstają nowe!
Obecnemu
Prezydentowi chyba było przykro, że to nie on je wymyślił i chciał dołożyć do
nich coś od siebie. I dokłada – dekoracje. Na każdym rondzie inna. Myślisz, że łatwo wymyślić tyle rzeźb? I jeszcze żeby były ładne? U nas już wszyscy, poza
Prezydentem, wiedzą, że nie… A jako że rond mamy już „ze czterdzieści, nikt nie
wie, co jeszcze na nich się zmieści”…
Kolorowe kule... |
"Ulotność"... |
Od kilku lat właśnie o dekoracjach na rondach mówi się u nas najczęściej, bo pomysły rodzące się w ratuszu różnie bywają przyjmowane przez mieszkańców. Pierwsze głosy oburzenia dało się słyszeć, kiedy na jednym z rond ułożono kolorowe kule. Na zielonej trawie wyglądają jak na stole bilardowym, a pochodzą z młynów węglowych – wyszło ładnie, wesoło i tanio. Ale nie wszystkim się podobało, głosy niezadowolonych doszły do ratusza i pojawiła się „Ulotność”, czyli „jaskółka” w wykonaniu człowieka, który stracił głowę - chociaż według wcześniejszych planów miał się tam znaleźć samolot. Ale zrobiło się bardziej „światowo”, bo to podobno sztuka przez wielkie „S”, a co za tym idzie - dużo drożej. Ci wszyscy, którzy narzekali na kulki, chyba przestali wtedy komentować w obawie, że Pan Prezydent albo jakiś urzędnik spróbuje wykazać się jeszcze większą kreatywnością, bo wyszło na pewno wesoło, a czy ładnie, do dzisiaj nie rozstrzygnięto. Niestety, wymyślanie ozdób na ronda stało się jednym z ulubionych zajęć kogoś, kto chyba powinien zająć się czymś innym. Najpierw pojawiły się za mocno grillowane szczupaki, a po nich uchodzący z Rondnika rowerzyści z krainy deszczowców… Kiedy mieszkańcy dowiedzieli się, że za każdą dekorację można by kupić przyzwoity samochód, to im trochę słów, nadających się do powtórzenia, zabrakło…
"Rowerzyści". |
"Szczupaki"... |
I
znów podniosły się głosy krytyki: że drogie, brzydkie i trzeba będzie
monitoring założyć, żeby nie ukradli, jak zabawek w nowym parku. I chociaż
drzewko nie stanęło na Rajskiej, to złośliwcy twierdzą, że Adam (tak ma Pan
Prezydent na imię) podarował mieszkańcom „drzewo poznania dobrego i złego”, bo
już mu się od pochwał dworzan, którzy mają tu swój raj, role w tej historii pomyliły… Mówią też, że na drzewku zostały tylko listki, bo ze wszystkich
zakazanych owoców już je dawno świta Pana Prezydenta ogołociła… To
dopiero złośliwcy, prawda, Babciu?...
Inni
mówią, że drzewko jest stalowe na znak, że teraz w naszym mieście już tylko
takie będą, bo wszystkie prawdziwe zostaną wycięte pod deptaki albo markety, a takie
stalowe to są wręcz stworzone do naszego zanieczyszczonego powietrza. I już nie
będzie innych rózg, jak tylko żelazne… A magistrat zapowiada, że kolejne cuda w przygotowaniu, w tym kaktusy... Założyliśmy się z tatą, co będzie na następnym rondzie: ja uważam, że siedem aniołów z trąbami, a tata, że raczej jakaś Bestia, bo trąby już, niestety, są i siedzą w urzędzie...
A tak w ogóle, to tata mówi, że ta cała symbolika to przekleństwo i nasz Prezydent ma
szczęście, że tutejsi stateczni mieszczanie są w nim tak zakochani, że wybaczą
mu wszystko, co gdzie indziej dawno skończyłoby się wygnaniem z raju...
Całuję Cię mocno!
Droga J. Popraw mnie, jeśli się mylę, ale krytyczne uwagi odnośnie ronda "kuleczkowego" dotyczyły jego nachylenia a nie samych kulek, czyż nie? Ponadto – z tego co wiem – te młyny kulowe wciąż pracują, jedynie kule się zużyły i należało je wymienić na inne.
OdpowiedzUsuńWujku, krytyczne uwagi z różnych stron dotyczyły wszystkiego: od samej idei ronda, przez jego nazwę, kąt nachylenia i promień, po kolory kul - przecież wiesz, gdzie mieszkasz :-) Co do młynów, to Ty na pewno wiesz lepiej ode mnie, czy one pracują, czy nie - więc pewnie masz rację. Cieszę się, że użycie kul na rondzie nie wpłynęło negatywnie na ich pracę :)))
UsuńDziękuję Ci za czujność i już poprawiam :-)
UsuńPozdrawiam!
J.