Kochana Babciu!
Wiesz
kiedy zaczyna się weekend? Jak należy go spędzać? Jeśli nie, to nigdy nie
mogłabyś pracować w naszej spółdzielni. Tata mówi, że chyba warunkiem przyjęcia
do pracy w takiej administracji albo dziale technicznym jest udokumentowanie na piśmie i w praktyce, że umie
się pracę „szanować”, a każdy dzień święty, jego wigilię i dzień po – święcić.
Podobno jest taka choroba, która nazywa się „pracoholizm”. Tata mówi, że ona
dyskwalifikuje wszystkich, którzy na nią cierpią, a chcieliby w naszej
spółdzielni pracować, bo praca jest tu traktowana co najmniej jak alkohol – nie
wolno nadużywać…
W
tym tygodniu właśnie widzieliśmy tego dowody: w naszym bloku zrealizowano
kolejną bardzo ważną inwestycję: wymieniono stare okienko między przedsionkiem,
a korytarzem. Wymiana tego okienka nie spełnia żadnej funkcji, poza tzw. estetyczną
(pod warunkiem, że ktoś pomaluje jeszcze ściany), bo zarówno drzwi wejściowe,
jak i te na korytarz chronią przed zimnem tyle, co drzwi do piwnicy przed
złodziejami. Tata próbował dodzwonić się do Pani Z Administracji, żeby
powiedzieć, co myśli o wymianie okienka bez wymiany drzwi, ale była w „terenie”.
Gdzie jest „teren”, nikt nie wie, ale na pewno nie ma go w naszym bloku. Bo
przecież, gdyby był, to Pani Z Administracji widziałaby, że po wykuwaniu
starego okna cały przedsionek, korytarz i winda pokryte są grubą warstwą kurzu
i na pewno zarządziłaby porządne mycie podłóg, prawda? Panowie wprawdzie pozamiatali
po sobie, kiedy skończyli pracę w czwartek, ale to okazało się za mało, a przecież
każde dziecko wie, że weekend zaczyna się w piątek – dlaczego sprzątaczki nie
miałyby wiedzieć, że nigdzie nie jest napisane o której godzinie… Dzięki temu
my też nie musimy w ten weekend sprzątać podłóg w mieszkaniu, bo to i tak nie
ma sensu…
Tata
nie dodzwonił się też za drugim razem, przed 15.00 – w końcu był piątek… Ale całe
szczęście, że się jednak nie dodzwonił, bo znalazł później informację na
stronie spółdzielni, że właśnie jesteśmy w trakcie wymiany drzwi wejściowych i
przynajmniej nie dostał chrypki. Nie wiemy, jak długo potrwają roboty, bo drzwi
są dużo większe od nowego okienka, a jego wymiana zajęła dwa dni. Musiała to
być bardzo skomplikowana konstrukcja, bo kiedy u sąsiadów prywatna firma
wymieniała pięć okien i drzwi balkonowe, zajęło to kilka godzin…
Co
do celebrowania weekendu w spółdzielni, rodzice od dawna podziwiają żelazną
konsekwencję jej pracowników. Jeszcze kiedy byłam mała, a K. nie było nawet na
świecie, zachorowałam na „jelitówkę” – wymioty, biegunka i inne nieprzyjemne
rzeczy. Był piątek, 14.00, a między piwnicą a parterem pękła rura i nie
mieliśmy wody ani w łazience, ani w ubikacji. Po kilkunastu próbach tata
dodzwonił się dopiero na dyżur w spółdzielni, gdzie od pana z działu technicznego
dowiedział się, że awaria zostanie usunięta po weekendzie, ponieważ jest piątek
i tego dnia nie ma co liczyć na naprawę… W poniedziałek nie było sąsiada
z parteru, więc weekend przeciągnął się do wtorku – dopiero wtedy ponownie pojawiła
się w naszej łazience woda… Rodzice z okazji tego wydarzenia zaprosili
dziennikarzy z lokalnego czasopisma, którzy zapisali kilka cytatów tatusia
(tych, które do cytowania się nadawały) i rozmawiali z Panią Z Administracji,
która nie rozumiała - o co rodzicom chodziło? Przecież w kuchni woda była! Gaz
w kuchence do podgrzania też! Naprawdę!…
Tata
pokazywał mi kiedyś zdjęcia z siedziby firmy Google – huśtawki, zabawki,
tenisy, bufety, stołówki i inne wygody. Podobno ta firma słynie z tego, że bardzo
dba o to, żeby stwarzać idealne warunki pracy dla swoich pracowników i wielu
ludzi na całym świecie marzy o tym, żeby w tej firmie pracować. Mówi się, że
takich firm jest na świecie tyle, że dałoby się je policzyć na palcach jednej
ręki. Tata też nigdy w takiej nie pracował i mówi, że jak będę się dobrze
uczyć, to może uda mi się do Google dostać i wtedy między jednym
projektem a drugim będę mogła sobie w ping–ponga pograć. A plan awaryjny jest
taki, że gdyby mnie tam jakimś cudem nie chcieli, to mogę w naszej administracji pracować – też nie będzie źle! Prawda, Babciu?
Całuję Cię mocno!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz