Jak
na pewno wiesz, właśnie skończyła się w Krakowie wielka impreza zwana Światowymi
Dniami Młodzieży. Na ten cykl nabożeństw i uroczystości przyjechały setki tysięcy ludzi z
wielu krajów, ze wszystkich stron świata i z różnych kontynentów. Część z nich
na krótko trafiła też do naszego miasta. Niektórzy mieszkańcy na własne oczy
mogli się przekonać, że rzeczywiście istnieją ludzie o kolorach skóry innych
niż biały i że nie jest to tylko wymysł zagranicznych telewizji! Najbardziej
nie mogli jednak zrozumieć, z czego oni się tak wszyscy cieszą?
Bo
ci wszyscy ludzie, cały czas jacyś tacy uśmiechnięci, rozśpiewani, życzliwi,
sympatyczni – a przy tym wyluzowani, kolorowo poubierani, wymachujący
kolorowymi flagami, aż się mogło, za przeproszeniem, z tęczą komuś skojarzyć. I
oni cieszyli się, że przyjechali się modlić! Jak u nas co niedzielę zapełnia
się parking przed kościołem i ludzie idą się modlić, to tej radości jakoś nie
widać…
Ktoś
mógłby próbować to wytłumaczyć tak, że przyjechali z bogatszych krajów albo z
takich, w których jest więcej słońca. Tyle, że po pierwsze wielu z nich dostało
szansę, żeby tu przyjechać tylko dzięki temu, że po kilka wiosek składało się
na bilet dla jednej osoby, więc mogłoby im nie być do śmiechu, a po
drugie okazało się, że i u nas znalazło się niemało osób, które też tak
potrafią, dzięki czemu ta radość udzieliła się też innym! Gdzie oni się wszyscy na co dzień chowają?
Cała
ta młodzież (w telewizji widziałam, że chodzi raczej o młodego ducha, niż o
wiek) przyjechała do Krakowa żeby się spotkać nie tylko z Panem Bogiem, ale też
z Papieżem. Kiedyś papież był Polakiem i podobno nazywany był przede wszystkim
Ojcem Świętym. Obecny Papież Polakiem nie jest i nie wiem, czy to może z tego
wynikać, ale Ojcem Świętym jest jakby rzadziej… Chociaż, oczywiście, wszyscy
bardzo się cieszyli, że przyjechał, wszyscy bardzo go lubią i chętnie
uczestniczą w spotkaniach z nim, bo pozwala robić ze sobą selfie. A np. na
polityków selfie z Papieżem działa lepiej niż fotoszop.
Oprócz
tego Papież, oczywiście, modlił się i coś mówił (albo wymownie milczał), ale jako że podobno są dwa rodzaje pamięci – dobra i negatywna – to nie wszyscy dziennikarze byli w stanie
wszystko po nim powtórzyć. Ja się nie znam, ale tata mówi, że chyba jeszcze
mniej było takich sprawozdawców, którzy zrozumieli coś z tego, co Papież miał
do powiedzenia. Prawdopodobnie dlatego, że w przeciwieństwie do nich przeczytał
Biblię ze zrozumieniem.
Tata
mówi też, że w zasadzie nie ma w tym nic dziwnego, bo Ojca Świętego, który był
Polakiem, też wszyscy słyszeli, ale mało kto słuchał. Za to wszyscy go kochali.
Dzisiaj Papieża też (prawie) wszyscy lubią i patrzą na niego jak na gwiazdę
muzyki pop na koncercie: coś sobie śpiewa, może i jest w tym jakiś sens, ale
najważniejsze, żeby dobrze się bawić i móc się pochwalić, że się było.
Dlatego
niektórzy zapamiętają z tych Dni tylko tyle, że Polacy okazali się dla
pielgrzymów mili i gościnni i było to dla gości zaskoczenie, bo podobno ktoś
nam robi złą opinię na świecie. Ja nie wiem, kto, ale po każdej większej
imprezie w Polsce media pełne są zachwytów nad polską gościnnością. Gorzej,
jeśli ktoś się za mocno opali albo prowadzi budkę z kebabami…
To
oczywiście nie znaczy, że nie ma takich, którzy starają się brać do serca to,
co Papież mówi! Na pewno są i mam nadzieję, że to właśnie ci uśmiechnięci i
życzliwi, którzy odwiedzili między innymi nasze miasto w drodze do Krakowa. Marzy
mi się, a po tych Dniach Młodzieży wydaje mi się to jednak możliwe, żeby mieli
odwagę zawsze najpierw się uśmiechać z życzliwością do nieznajomego, a dopiero
potem szukać z nim podobieństw, a nie odwrotnie i żeby to się tak udzielało, jak ta radość pielgrzymów. Żeby
pamiętali słowa, które ktoś kiedyś napisał: „Nie daj się
zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”[1] .
Niezależnie od tego, jakie to trudne, szczególnie kiedy jest się w mniejszości.
Tata mówi, że to marzenie z serii tych, które
można urzeczywistniać wyłącznie zaczynając od siebie.
Naprawdę, nie będzie łatwo. Dzień po wylocie Papieża
Powstańcy w Warszawie znów przegrali z tymi, którzy przed Bogiem dają sobie prawo do przekonania, że są lepsi od
innych.
Całuję
Cię mocno!
Twoja
J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz