sobota, 22 października 2016

164. ODPUSTY

"Słusznie Wells pisze w swej autobiografii, że każdy z nas był Mussolinim i Hitlerem, gdy miał lat dwanaście. Mało potem w życiu zostaje z pragnień sztubackich, ale nie tak znów mało. Można by powiedzieć raczej, że nikły procent pragnień zostaje zrealizowany, ale popędy nie wyżyte zabarwiają uczucia ludzi pozornie poważnych i dorosłych."
Antoni Słonimski



                Drogi Dziadku!

                Lubisz odpusty? Bo ja bardzo. W przeciwieństwie do rodziców, których zupełnie nie zachwyca widok dziesiątek straganów zasypanych mieczami, karabinami, balonami, piłkami i słodyczami. Marudzą tylko, że tandeta, że 10 razy drożej niż w sklepach „(Prawie) Wszystko Za 5zł” i że tłok. I że petardy.
                A przecież na tym odpust polega – można sobie pozwalać, bo wszystko jest tego dnia w parafii odpuszczone, nie? Można najeść się słodyczy, które poza odpustem można kupić tylko we Wszystkich Świętych przed cmentarzem. Można strzelać do woli petardami między murami, żeby narobić jak najwięcej hałasu. I można zarobić, zdzierając przy tym niemiłosiernie z kupujących – których w końcu nikt do tego nie zmusza. Tak, to jest dzień, w którym wolno o wiele więcej, niż w inne, bo Proboszcz załatwia odpuszczenie, gdzie trzeba.
                Podobno kiedyś takimi odpustami handlowano jak akcjami na giełdzie. No, ja się wcale nie dziwię…


                Nie rozumiem, dlaczego rodzice nie chcą kupować mi petard – koledzy mówią, że robienie hałasu w odpust zawsze było normalne, chociaż środki do tego były skromniejsze: jakieś kapiszony i korki. Podobno był to rodzaj amunicji do odpustowych pistoletów, ale wtajemniczeni chłopcy radzili sobie bez tych zabawek dobrych dla amatorów i robili więcej hałasu za mniejsze pieniądze.  Ty też tak na pewno robiłeś, prawda, Dziadku?
                Podobno korki i kapiszony nie urywały rąk, jak teraz robią petardy w każdy Nowy Rok, ale obaj wiemy, że nie takimi zabawkami się kiedyś chłopcy bawili, prawda, Dziadku?
                Ostatnio w jakiejś wsi pewien chłopiec przyniósł do szkoły… granat! To dopiero musi robić huk! Przyniósł do szkoły, żeby się pochwalić. Dziadek, czujesz to!? Żadne jakieś tam łuski po wysadzonych w ognisku nabojach, żaden jakiś tam zardzewiały hełm wykopany w ogródku, ani spinka z paska z pokrzywionym krzyżem i napisem „Bóg z nami” w obcym języku i haczykowatą czcionką! I na pewno nie po to, żeby się pani od historii podlizać, jak jakimś guzikiem z munduru do szkolnej izby pamięci – nie! Chłopak zawstydził nawet specjalistów od stadionowych zadym: żadne tam race, petardy - on chadzał sobie po szkole z GRANATEM! Twardziel.  Może pokazał mu go dziadek, który chciał, żeby wnuczek wyszedł na ludzi. A on zrozumiał, że ma z tym iść do ludzi?...
Chciałbym zobaczyć minę pedagoga, który odkrył tę bombę. Choć trzeba przyznać, że jeden z nauczycieli wykazał się dużą odwagą i szybko odniósł granat daleko od szkoły, którą natychmiast ewakuowano. Przyjechała specjalna jednostka saperów, żeby granat zabrać i wysadzić na poligonie. Tacy saperzy to mają fajnie  - codziennie odpust… 

Ostatnio coraz częściej słyszę, że odpusty będą miały większy zasięg. Szczególnie, jeśli chodzi o robienie hałasu, czyli tego, co chłopcy lubią najbardziej! Na początek myśliwi – będą sobie mogli więcej niż do tej pory postrzelać. I to nie tylko na wiwat, ale i do zwierzyny tzw. łownej, czyli np. do dzikich świń i jeleni. I będą mogli nosić rewolwery! Nie wiem, na co najlepiej poluje się rewolwerem, ale myśliwi, jak wiadomo, noszą kapelusze, a nic tak nie pasuje do kapelusza jak rewolwer. Do tej pory byle kto nie mógł mieć legalnie takiej broni. Tylko ważne szyszki. Teraz będą mogły mieć również zwykłe Szyszki, pod warunkiem, że będą zapisani w kole łowieckim. Taki mały odpust.
Większy odpust będą mieli pomocnicy wojska, czyli ochotnicy, którzy w specjalnie w tym celu utworzonych formacjach będą bronili terytorium. Według ostatnich propozycji będą do nich należeć wszyscy ci, którzy lubią robić dużo hałasu z pomocą różnych form prochu strzelniczego i przejdą pomyślnie testy na myślenie. To znaczy: kto wykaże się samodzielnym myśleniem – odpada. Nadadzą się tylko tacy, którzy pójdą za swoim wodzem w ogień nawet wtedy, kiedy powie, że czarne jest białe. W nagrodę dostaną dużo więcej dużo fajniejszych zabawek, niż tylko rewolwery: karabiny maszynowe, granaty, działka – może nawet wozy opancerzone? A wszystko prawdziwe, przetestowane i odbezpieczone - nie z odpustu! Oni też, być może, będą strzelać do świń i jeleni. A o tym, kto jest świnią albo jeleniem będzie decydował ich wódz. Kilka nazwisk, środowisk i rejonów Polski już zostało wstępnie wskazanych. A wszystko w ramach wykupionego gdzie trzeba - odpustu.

  Jak widzisz, Dziadku, zanosi się na to, że nie trzeba będzie wyrastać z zamiłowania do robienia hałasu, jak to było za Twoich czasów. Odpust będziemy mieli codziennie. I mogą sobie niezadowoleni gadać, że chyba raczej dopust. Jelenie?…

                Uściski!

                Twój K.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz