niedziela, 1 grudnia 2019

193. SMRÓD NASZ POWSZEDNI



               Drogi Dziadku,

                Co u Ciebie? Widać już Święta na horyzoncie?  U nas jak zwykle o tej porze roku nie widać dalej niż na 500m, o horyzoncie nie wspominając. I śmierdzi. Ale nic się nie da zrobić.
                Za to przygotowania do Świąt, choć trochę po omacku, trwają w najlepsze. Czarny piątek w pełni zasłużył na swoją nazwę, bo jak już wszyscy napalili w piecach po powrotach z pracy do domów, żeby mieć ciepło, to potem wsiedli w swoje samochody, żeby ruszyć na wyprzedaże. Przez kilka godzin miasto stało zakorkowane, a dymy z kominów malowniczo mieszały się ze spalinami, wzbogacając atmosferę o składniki zupełnie nam do życia niepotrzebne. No ale nic się nie da zrobić.
                W tym samym czasie kilka osób manifestowało na rynku, żeby coś z tym smrodem jednak zrobić. Kilku polityków i samorządowców zamanifestowało swoją obecność. Kilku polityków i samorządowców swojej obecności nie zamanifestowało (a może nawet zamanifestowało swoją nieobecność?), bo po co w ogóle coś z tym robić?
               

                Przecież na Święta, jak co roku, zdrapiemy z okien grubą warstwę sadzy, wytrzepiemy dywany z kurzu, wyszorujemy podłogi i zamontujemy nowe odświeżacze powietrza. Nakupimy głębokie koszyki jedzenia i cudowne prezenty dla całej rodziny. Wypierzemy zimowe kurtki i kożuchy, wypolerujemy buty. Odwiedzimy fryzjerki, barberów i będziemy piękni. W wigilię wylejemy na siebie litry perfum i wód po goleniu, żeby pachnieć jak te kwiaty przy świątecznym stole. A potem wystroimy się w najlepsze ubrania, jakie mamy, żeby pójść przywitać Dzieciątko. A kiedy otworzymy drzwi domów, to pierwsze, z czym się zetkniemy, będzie on – smród z naszych kominów. I bezpieczniej będzie pojechać samochodem, bo to jednak głupio przy Nowonarodzonym cuchnąć trupim popiołem. Nic więcej nie trzeba robić.

Mawiają, że przecież śmierdziało zawsze. Że smród jest wpisany w naszą tożsamość, szczęście nasze, ba! życie od smrodu naszego powszedniego zależy! Smród to nasz tradycyjny, ojczysty i odebrać go sobie nie pozwolimy! A wszystkie „ideologie” i „pseudonauki”, które próbują nam wmówić, że smogi jakieś nas trują, to spiski antypolskie, antyśląskie, zbrodnicze i nieludzkie – „sierpem, cepem i młotem przegonić ciemnotę!” Tak co niektórzy „oświeceni” i „normalni” powiadają. Rozpowszechnia ktoś filmiki z jakimiś starcami w tureckich sweterkach, opowiadającymi, że przecież „w nosie takie włoski mamy, na których cały brud się zatrzymuje”, więc smród nam nie szkodzi, nie należy wierzyć naukowcom. I domagają się, żeby nic nie robić.

                Moje drogi oddechowe zdradzieckie nie potrafią się jednak dostosować i nie chcą w smrodzie normalnie funkcjonować, bo dusi. Nie tylko moje zresztą, bo kolejki u wszystkich pediatrów w mieście dłuższe niż pod kopalniami za węglem. Czyli te 4 tysiące ofiar śmiertelnych w Londynie w 1952r to chyba jednak nie bajka. Ale czytając w internecie wypowiedzi niektórych mieszkańców mojego miasta, mógłbym dojść do wniosku, że tylko mi się wydaje, że dusi. A najlepiej, żeby udusiło naprawdę, na amen.
Kiedyś Dzieciątko przynosiło węgiel pod choinkę niegrzecznym dzieciom. Dzisiaj wydaje się, że niektóre wręcz proszą, żeby przyniosło. Ewentualnie żeby szlag trafił wszystkich, którym się smród nie podoba, nic lepszego, ich zdaniem,  z takimi jak ja się nie da zrobić.

***

        
        Rodzice mówią, że 30 lat temu naprawdę było jeszcze gorzej, bo oprócz pyłów zawieszonych w powietrzu pełno było jeszcze siarki i ołowiu. Potem część zakładów, które smród produkowały, albo przestało istnieć, albo zostało zmuszonych do zamontowania specjalistycznych filtrów na kominach. Już wtedy mówiło się też, że za produkcję pyłów w dużym stopniu odpowiadają domowe kotłownie i dofinansowywano wymianę pieców, ale kiedy zmieniały się władze miasta, zaprzestano. Kolejki u pediatrów też były zawsze, płuca, oskrzela i krtanie pokolenia rodziców mogłyby wiele na ten temat opowiedzieć, ale są śmierdzące sprawy, o których mówić nie należało wtedy i, jak widać, nie należy do dziś. Bo muszą być zachowane priorytety, nic się z tym nie da zrobić.

                A nasze zdrowie u nas priorytetem nie jest.
                Nie jest dla państwa, które od lat nic nie potrafi ze smrodem zrobić.
               Nie jest dla państwowych ciepłowni, których „ciepło systemowe” i jego instalacja jest droższa niż gaz czy węgiel.
                Nie jest dla władz wielu miast, które mają wytłumaczenie, że skoro nie może państwo, to i oni nic nie mogą zrobić.
                Nie jest dla wielu mieszkańców mojego miasta, których stać na zmianę ogrzewania, ale wolą pieniądze wydać na przyjemniejsze rzeczy, a od nauczenia się efektywnego palenia węglem mają ważniejsze sprawy.
                Bo, kochany Dziadku, mamy swoje zdrowie zbiorowo w dupie!  

  ***

         Za dwa lata kopciuchy mają zniknąć, zakazy to jedyny sposób na rozwiązywanie problemów w tym kraju, niestety. Co, jeśli  okaże się, że to za mało?
Pewnie skończy się całkowitym zakazem palenia węglem i drewnem,  będzie płacz i zgrzytanie zębów.
                I wina tych, co dożyją.

                Łączę się w wymieraniu.

                Twój K.

***

POST SCRIPTUM: my zaczęliśmy od siebie. Kiedy jeszcze mieliśmy stary piec węglowy paliliśmy w nim od góry, żeby nie kopcić, choć wymagało to godzin spędzonych w kotłowni, ale naprawdę nigdy nie wywoływaliśmy takich pióropuszy dymu, jakie można codziennie zobaczyć nad wieloma kominami w moim mieście. Da się. W ubiegłym roku sprzedaliśmy samochód z silnikiem diesla i kupiliśmy z benzynowym. Przed rokiem w nocy 2 stycznia tata stał w kolejce pod Urzędem Miasta, żeby złożyć wniosek o dotację do ocieplenia budynku. Potem wzięliśmy kredyt, żeby ocieplić dom i wymienić kopciucha na piec gazowy, bo dotacja pokryła tylko część kosztów.
                Nie latamy na wakacje za kilka tysięcy od osoby, nie mamy nowego samochodu, ale głodem nie przymieramy, a ogrzanie domu jest teraz tańsze, niż było z piecem węglowym. Nie trujemy samych siebie i sąsiadów.

Ale to i tak bez znaczenia. Śmierdzi dalej.






Podobne:








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz