Czy Ty znasz Pana Tadeusza na pamięć? Bo tata mówi, że dawno temu, kiedy jeszcze nie było nie tylko smartfonów i tabletów, ale nawet komputerów i telewizji, ludzie czytali książki. Musiało im się bardzo nudzić bez współczesnej elektroniki, bo nie dość, że czytywali wtedy poezje, to jeszcze uczyli się całych książek na pamięć, chociaż wcale nie musieli ich recytować na ocenę!
Dzisiaj
mamy ciekawsze rzeczy do roboty, ale to nie znaczy, że poezja jest nieobecna w
naszym życiu. I nie mam tutaj na myśli tylko lekcji języka polskiego. Pewnie
się zdziwisz, ale dzisiaj poezję można znaleźć również tam, gdzie jest prawie
wszystko – w dyskoncie.
Niedawno
w jednym z naszych osiedlowych marketów trwała promocja na sery. Ale nie na
byle jakie, tylko na luksusowe sery francuskie. Tata mówi, że czym coś jest
rzadziej spotykane albo stare, tym jest cenniejsze i bardziej luksusowe. Kiedy
zapytałam, czy swoją teściową też uważa za artykuł luksusowy, zrobił tylko
dziwną minę i powiedział, że miał na myśli raczej takie rzeczy jak np. sery
pleśniowe i poezję, za pomocą której opisano je w gazetce promocyjnej. Bo żeby
coś luksusowego nabrało w oczach klientów wartości jeszcze bardziej luksusowej,
trzeba to przedstawić w sposób luksusowy, czyli poetycki.
Prawda,
że pięknie? Jak w największych przebojach z najpopularniejszych stacji
radiowych! Szkoda tylko, że się nie rymuje, ale tak jest podobno bardziej
luksusowo. Tata mówi, że gdyby wstawić wszystkie brakujące przecinki, mogłoby
być jeszcze bardziej luksusowo. Ale kto by się tam przejmował jakąś ortografią
albo gramatyką, skoro o smak i „kontrast smaku” tu chodzi... I czym mniej
zrozumiałe będzie, czy pleśń częściej zapowiada, co jest w środku, czy raczej jest
tego przeciwieństwem, tym bardziej będzie poetycko, bo trudno zgadnąć, „co
poeta miał na myśli”...
A
poeta to nie byle jaki, bo „serowy ekspert” i „doradca serowy topowych kucharzy
kancelarii Prezydenta i Premiera”, czyli równie luksusowy, co doradca od owoców
morza z konkurencyjnej sieci dyskontów… Ten wszechstronny specjalista został
poproszony przez sieć handlową o podzielenie się z klientami nie tylko swoją
wiedzą, ale i talentem. Dzięki temu, zupełnie za darmo, można obcować z
luksusową kulturą nie tylko bakterii, ale i słowa. Kto wie, może za sto lat
dzieci będą uczyć się o takich gazetkach promocyjnych w szkołach – podobno
niejaki pan Mikołaj Rej też przed wiekami zachwalał zalety wiejskiej spiżarni i
w ten sposób został „ojcem literatury polskiej”…
A
twórczość pana eksperta czerpie z podobnych wzorców:
Oczywiście, jak na prawdziwą poezję przystało, większości nie rozumiem, np.
Wybacz, Babciu, ale nie wiem, czy chciałabym spróbować sera pachnącego Twoim kredensem…
Mnóstwo zachwytów podczas rodzinnej lektury dostarczyły nam nowoczesne metafory świadczące o polocie autora, np. pocztowa:
zaczepna:
bokserska:
szewska:
Taka
twórczość musiała w końcu trafić pod strzechy i nic dziwnego, że sieć
handlowa zabiegała o podpis autora na gazetce promocyjnej. Chociaż tak naprawdę ważniejsze od tego, kto to napisał, jest to, ile osób to przeczyta. A pewnie przeczyta
dużo. I nawet jeżeli większość nie zrozumie, o co chodzi, to przecież będzie wiedzieć,
że to luksusy, a one nie od tego są, żeby je rozumieć, tylko żeby ich chcieć.
Mam nadzieję, że jeśli ta twórczość, wraz z jej podobnymi, wszechobecnymi arcydziełami, przetrwa dla przyszłych pokoleń, to one potraktują
te piękne formy jako wyraz pięknej treści umysłów naszej generacji, a nie będą
doszukiwać się „kontrastu wrażeń”. Chociaż, czy ja wiem...
Niedawno
pewien młody polski pisarz, który za swoje książki dostaje nagrody, tłumaczy
się je na różne języki i sprzedaje w wielu egzemplarzach, wziął udział w
reklamie luksusowego samochodu, bo ktoś uznał, że będą do siebie pasować. Okazało
się, że obraziło to kilku innych pisarzy, którzy byli przeciwnego zdania. Może
gdyby był np. mechanikiem, czyli tak jakby ekspertem, to dopiero nadawałby się
do tego, żeby jego nazwisko pojawiło się w reklamie obok nazwy producenta
samochodów? Bo chyba nie pisze jednak tak dobrze jak „ekspert serowy” - gdyby
pisał, nikt by się przecież nie czepiał?...
Całuję Cię mocno!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz