środa, 15 lipca 2015

117. WOLNIEJ, CISZEJ, SPOKOJNIEJ


Kochana Babciu!

Wakacje trwają w najlepsze i oddycham pełną piersią. Po pierwsze dlatego, że nie trzeba się uczyć, tylko się wypoczywa, a po drugie dlatego, że świat pachnie tak pięknie, jak tylko w wakacje pachnieć potrafi – nawet w naszym królestwie Smoga, który też ma jakby urlop.
Już kwietniu i maju zapach wilgotnej ziemi wypiera zapach kwitnących bzów, owocowych drzew i koszonej trawy. W chłodne dni jeszcze zdarza się zobaczyć nad niektórymi kominami kolorowy dym – tata mówi, że we wszystkich kolorach tablicy jakiegoś Mołotowa i jeszcze kilku innych – ale to już nie to samo, co między listopadem, a marcem. A potem robi się cieplej, zakwita jaśmin, w ogrodach pojawiają się cierpkie jeszcze i wykrzywiające buzię agresty, przy często uczęszczanych chodnikach i drogach, jak grzyby po deszczu wyrastają stoiska z truskawkami. Wtedy śmietan, maślanek i kefirów brakuje nawet w dyskontach, a elektrownia nie nadąża z produkowaniem prądu, bo całe miasto aż huczy od mikserów i blenderów, które gniotą owoce na koktajle i mieszają ciasta pod smakołyki, które nie powinny zostawiać takich śladów na sylwetkach jak zimowe wypieki, tylko chyba o tym nie wiedzą…
Kiedy zaczynają się wakacje, truskawki powoli ustępują na straganach miejsca nowym owocom: malinom, czereśniom, jagodom, borówkom, porzeczkom, morelom, brzoskwiniom – już nie tylko to, co czerwone, ale i żółte, niebieskie i czarne jest dojrzałe i słodkie. Na targu stoiska robią się kolorowe, a owoce i warzywa odzyskują smak, którego tylko namiastkę są w stanie zaoferować zimą.
W upalne dni, kiedy słońce przypieka zbyt krótko przystrzyżoną trawę, a pragnienie gasi arbuz, który, pokrojony w wielkie księżyce, brudzi dziecięce buzie dosłownie od ucha do ucha, osiedle pachnie gorącym sianem. I byłoby prawie jak na wsi, gdyby nie osiedlowe śmietniki i spotkania z osobami w odzieży termicznej w zatłoczonych środkach komunikacji miejskiej…

Ale za to jak pachnie las! Ja wiem, że w takich metropoliach jak Twoja, spacer do lasu może nie być niczym łatwym, ale na prowincji wszędzie jest bliżej. Strasznie mi się robi przykro, kiedy sobie pomyślę, że może Ty nigdy nie miałaś nawet okazji poznać, jak pachnie lipcowy las o świcie? Albo jak śpiewają wtedy ptaki? Ale to chyba niemożliwe – człowiek, któremu nigdy nie było to dane, musiałby być bardzo ponury, a Ty nie jesteś ponura.
W wakacje nawet deszcz potrafi być weselszy niż kiedy indziej. Szczególnie po kilku upalnych dniach, kiedy nawet nocą nie da się spać od gorąca. Spalona trawa zdaje się odrastać w oczach, a oklapnięte smutno w upale listki na drzewach sprawiają wrażenie, jakby przepychały się między sobą do kropelek deszczu, jak klienci dyskontu do nowej dostawy odzieży. A kiedy niespodziewany, ciepły deszcz złapie człowieka z dala od domu, to nawet nie ma tragedii, jeśli się zmoknie, bo to tak samo, jakby się potaplało w fontannie przy deptaku i radości może być tyle samo. A zmoczony letni las pachnie jeszcze piękniej niż suchy. I tylko wichury i nawałnice łamiące wysokie sosny jak zapałki i wyrywające drzewa z korzeniami wprowadzają niepokój w ten wakacyjny świat.

Lato daje nam całe mnóstwo innych drobnych radości, o których tu nie pisałam – niektóre nie tylko dla dzieci, inne tylko dla dorosłych, a wszystkie mogą być bezcenne, kiedy się je zauważy. Niezależnie od tego, czy wypoczywa się wśród mniej lub bardziej starożytnych ruin, czy w mniej lub bardziej niebezpiecznych dla turystów krajach. Obojętnie, czy daleko za granicą, czy we własnym ogródku. Wszystko jedno, czy na spontanicznej, dzikiej wyprawie w nieznane, czy  w ogromnym hotelu olinkluziw bez potrzeby wychodzenia za ogrodzenie. Nieważne nawet, czy przywiezie się ze sobą 500 giga zdjęć w jakości ful-hade, czy trzy rozmazane.
Bo najważniejsze wydaje mi się, żeby te wakacje poczuć: żeby język zachował wspomnienie niepowtarzalnego smaku, żeby uszy pozwoliły zachwycić się czymś na żywo, żeby nos odetchnął od zbyt dobrze sobie znanych doznań, żeby oczy mogły nacieszyć się obrazami, których głębi nie odda żadna fotografia i żeby to wszystko można było przypieczętować dotykiem dłoni kogoś, kto te wszystkie wrażenia z nami podzieli.
Tak sobie myślę, oddychając pełną piersią na nasłonecznionej łące i odgadując różne kształty z chmur, że na tym chyba właśnie wakacje powinny polegać?...
Tego Ci życzę.

I całuję mocno.

Twoja J.




 Podobne:







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz