piątek, 25 listopada 2016

168. LISTOPADOWO

   
            Dzień dobry

                Chciałoby się powiedzieć. Chyba tylko w charakterze pobożnego życzenia, bo to typowy listopad w Europie Środkowej. A może i gorszy.
                Jadę gdzieś przez Polskę. Chociaż trafniej byłoby powiedzieć, że jestem przez nią jechany, bo udział mojej świadomości w tym procesie jest minimalny, prowadzę odruchowo w sznurze aut. Próbuję nie zasnąć, wpatrując się w słabo widoczny punkt między szarością drogi i pól, a sino-burością nieba zamazanego chmurami. Nie ma z nich deszczu, nie ratują przed upalnym słońcem, nie cieszą wyobraźni marzycieli nieokreślonością kształtów, ani fotografów bogactwem odcieni – nie, dla czystej złośliwości sił wyższych wisi nad głowami stalowy monolit, pochłaniając światło i powietrze. Odrobina słońca, kawałek błękitu nad głową pozwoliłyby dostrzec urodę resztek kolorowych liści na przydrożnych drzewach, ale nie ma na to nadziei. „No Hope In Sight”. Taki świat.






                Próbuję poprawić sobie nastrój włączając radio. Była kiedyś taka stacja, którą można było włączyć prawie zawsze bez odruchu natychmiastowego wyłączenia. Pewnie, że nie ze wszystkimi redaktorami muzycznymi podzielałem gust, ale wiadomości i publicystyki dało się słuchać. Politycy z różnych stron musieli się liczyć z tym, że ich rozmówca nie zawaha się żadnemu z nich zadać niewygodnych pytań i wypunktować niekonsekwencji. Poranne audycje prowadzili dziennikarze, którzy z poczuciem humoru, ale bez pretensji potrafili wprawić człowieka od rana w dobry nastrój. Takie radio – ewenement w zalewie komercyjnej i przygłupawej szmiry w eterze, radio – członek rodziny. I mimo to (a może właśnie dlatego), wbrew specom od medialnego marketingu, zyskiwało coraz większe grono słuchaczy. Ta stacja nazywała się „Trójka”.
                Teoretycznie nazywa się tak dalej, choć coraz bardziej „ó” przechodzi w „u”. Coraz mniej w niej wolnych, samodzielnie myślących ludzi, a coraz więcej nadętych i politycznie zaprogramowanych „kulturtraegrów” na sznurku „góry”, którzy nigdy nie powinni trafić do jakiegokolwiek radia, które nie wypłaca swoim słuchaczom odszkodowań za obrażanie ich inteligencji. Doświadczonych profesjonalistów odsuwa się od ich funkcji, żeby zrobić miejsce dla ignorantów bez dykcji i o głosie spowiednika po Wielkim Tygodniu, za to lojalnych wobec swoich oświeconych mocodawców. Oczywiście, nie zwalnia się nikogo za poglądy, tylko „przesuwa” na niższe stanowiska. Zwalnia się dopiero za niespełnianie oczekiwań przełożonych. Taka praktyka wypróbowana w nowoczesnym modelu zarządzania totalitarnego – czyli w większości funkcjonujących w tym kraju firm.
                Sting przegrywa na liście przebojów z wywołującą u mnie egzemę piosenką o piesku „Sic” – w sumie bez związku, ale tak się to kumuluje. Pozostaje tylko włączyć płytę. To że ten wybór istnieje, wcale nie cieszy. No ale cóż, taki świat.

                W domu włączam komputer. Chociaż powinienem włanczać. Chrystus intronizowany na króla Polski – nie udało się diabłu na pustyni, dopiął swego teraz. Witamy w monarchii wyznaniowej. Pomazańcy będą deportować z kraju niekatolików. Autostradami zbudowanymi podobno na potrzeby wrogów Polski – niech wreszcie Polska ma z nich użytek. „Patrioci” w Warszawie w Narodowe Święto Niepodległości spalają flagę Ukrainy. Ale policja szybko uspokaja, że nie ma problemu, bo to była flaga Górnego Śląska, więc nic się nie stało, Polacy nic się nie stało!
                Palcie sobie flagi w spokoju. Taki świat.
W Ameryce miliony wkurwionych na bananowe dzieci obywateli wybrało na prezydenta faceta, który prawdopodobnie nigdy nie wyczyścił osobiście nawet szyby w samochodzie, bo od dziecka robił to za niego ktoś opłacany przez bogatego ojca. Władimir Putin składa gratulacje. Prezydenci wszystkich krajów łączą się – w składaniu gratulacji. Taki świat.
                Znajomi udostępniają na Facebooku memy głoszące, jaki to nowy wspaniały ład nastał pod nową władzą – najwyraźniej w to wierzą. Wieszają psy na Lisie, żeby spijać każde słowo z ust Maxa-Kolonki, plują na Michnika, żeby powoływać się na Karnowskich, nawet nie wiedząc, co czynią i upierają się, że to przejaw ich samodzielnego myślenia. Taki świat, cóż poradzić?
                Doda pokazała gołą dupę Dudzie z ciastkiem – kiedyś byłaby to potwarz (w końcu prezydent), dzisiaj to jest marketing. Zresztą do  potwarzy potrzebna jest twarz. A ciastko było na talerzu, nie na miejscu potwarzy. Za to media mają czym rzyć od tygodnia. Taki świat.          

                Jestem jechany przez Polskę. Siwe niebo. Siwy świat. Smog drapie w gardło, ale nikt nie potrafi z tym nic zrobić. Nie da się. Taki świat.
                Koniec jest bliski.
                Listopada?


Dep








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz