Drogi
Dziadku!
Lubisz
kabarety? Bo nasze miasto słynie z tego, że często występuje tu wiele
kabaretów. Ostatnio mieliśmy dni naszego miasta, a w ich ramach dzień z
kabaretem. Podobno jedna z występujących grup przedstawiła taką historię:
Miasteczko większe rozmiarem niż duchem. Gabinet burmistrza, burmistrz
siedzi przy biurku i czyta korespondencję. Dzwoni telefon. Burmistrz odbiera, z
telefonu dobiega głos sekretarki:
- Panie burmistrzu, pani
Prezes ds. Zabiegania o Łaskę Opatrzności z Narodowych Kolei Towarowych na
linii. Łączyć?
Burmistrz nabiera powietrza
- Łączyć…
Ze słuchawki dobiega głos starszej, stanowczej pani
- No cześć Pawełku! Tu
ciocia Zebka, jak leci?
- Dzień dobry, pani
Euzebio, dziękuję, dobrze, ale nie przypominam sobie, żebyśmy…
- Słuchaj, Pawełku, ja
tu mam pismo takie, podobno przez ciebie podpisane, w którym stoi, że wy tam nie
chcecie naszego złotego pociągu uroczyście przyjąć na stacji?
- To jest…
- Ani wesprzeć drobną
sumą szlachetnej inicjatywy przejazdu upamiętniającego wizytę Świętego w naszej
ziemi - tej ziemi! Czy to prawda?
- Skromny budżet
naszego miasta nie uwzględnia udziału w tej szlachetnej inicjatywie…
- To się z ciebie,
Pawełku, sknera zrobiła! Ale ty źle liczysz, mój drogi. Przecież to nie księdzu
co niedziela do koszyczka rzucasz, ale Panu Bogu! Tak samo, dorzucając się do
naszej uroczystości, możesz liczyć na szczególne łaski u Pana Boga - i nie
tylko - dla tej swojej mieścinki. A i wyborcy w naszej ojczyźnie, jak wiesz,
przychylniejszym okiem patrzą nie na tych kandydatów, co coś w głowie mają,
tylko na tych, którzy Boga się boją i regularnie, publicznie przed kropidłem
czoło chylą. Najpobożniejsi parlamentarzyści całą trasę naszym pociągiem
pojadą. I z innych miast burmistrzowie też chętnie się w okienku złotego
pociągu pokażą. To my ci wymarzoną okazję ku zyskaniu sympatii dajemy, może sam
arcybiskup uczyni nam tę łaskę i wiernym pobłogosławi, a ty okoniem stajesz! No
wiesz!
- To ja bym już wolał,
żeby ten pociąg ekskluzywny ludzi z mojego miasta do stolicy województwa
regularnie woził, zamiast tych sypiących się zabytków techniki, co to nimi
teraz muszą jeździć – wtedy by może i przychylniej patrzyli. Wystarczy nam kościołów
w mieście, żeby nie musieć się na peronie pod megafonem modlić. Świętego pomnik na
jednym z najważniejszych placów stoi, zawsze mogę świeczkę zapalić. A pieniądze
na remont zabytkowej kaplicy wolę dać. I proszę nie mówić do mnie „Pawełku”,
pani nie jest moją ciocią!
- O! Proszę, jaki to
się ważny nam Pawełek zrobił, odkąd w burmistrze poszedł, no! Jaki pyskaty! A
dopiero co mi to koło wagonu w Ustce w samych majtkach latało, jak z tatą - kolejarzem
na wakacje przyjechał! Jak ten czas leci… A właśnie, ojciec rozmawiał z tobą?
- Rozmawiał! I
chciałem pani powiedzieć, że to jakieś barbarzyńskie zwyczaje, żeby próbować
wywierać na mnie naciski za pośrednictwem mojego ojca! Co to ma być, jakieś tradycje plemienne ludów pierwotnych, czy co? A ja pani nie znam! Jeżeli nawet panią na oczy
kiedykolwiek widziałem, to było ze 30 lat temu!
- No, już, już,
Pawełku, bo w twoim wieku ciśnienie jak ci podskoczy, to źle się może skończyć,
wierz mi - wiem, co mówię. A ciebie należałoby raczej przewinąć przez kolano i
wlepić parę razów pasem, żebyś więcej szacunku dla starszych nabrał, bo widzę,
że twój ojciec za mało skórę ci przetrzepał. A nigdy bym go nie podejrzewała,
że on z tych nowoczesnych, no!
Ale to nic, skoro tak,
to inaczej musimy porozmawiać. Nie może być tak, żeby w waszym mieście pociąg
się nie zatrzymał i ludzie nie czekali, orkiestra jakaś, chórek chociaż – żeby tak
uroczyście jakoś, no, jak my tu taką akcję organizujemy.
Ja tu mam na biurku
jakieś wasze prośby, pisma oficjalne, gęsto urzędowymi pieczątkami
udekorowane. Jakieś tunele w naszych nasypach chcecie kopać, gruntami chcecie
się wymieniać, inwestycje wam się jakieś marzą na naszych terenach… No, to w
intencji powodzenia waszych planów proponuję choć symboliczną sumą wesprzeć
akcję, oficjalną delegację z Urzędu Miasta z aparatem wysłać i gorąco się
modlić. O utrzymanie aktualnej ordynacji wyborczej też. Może Pan Bóg przychyli
ucha do waszych próśb? No, to trzymaj się, Pawełku!
***
Burmistrz zrezygnowany odkłada słuchawkę i chowa twarz w dłoniach.
- Złoty pociąg, złoty
pociąg! Żeby chociaż tego z Wałbrzycha chcieli tu u nas szukać…
Po chwili ponownie podnosi
słuchawkę i wybiera numer sekretarki
- Pani Franiu, proszę
sprawdzić, czy nie wysupłamy z kasy czegoś na prąd dla pociągu pamiątkowego. W
grafiku trzeba sprawdzić, kto z urzędu w ten dzień jeszcze nie ma delegacji, ktoś musi pociąg powitać. I
ogłoszenia w prasie niech pani zamówi. Tylko o zniżkę wszędzie prosić, bo na
cel szczytny...
Światła gasną, w tle słychać trąbienie jadącego przez Polskę pociągu.
I jakoś nikt się nie śmiał, dziadku. Podobno mało kto
wiedział, o co chodzi i publiczność wygwizdała kabareciarzy…
Uściski!
Twój K.
Podobne:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz