"Zacni Mieszkańcy Zebrzydowego dziedzictwa!

Znani są ci
obłudnicy, co to każdej niedzieli na pierwszych miejscach w świątyni zasiadają,
najgłośniejszym śpiewem Pana chwalą, a kiedy ofiarę idą złożyć, to monety
sprzed dewaluacji albo na sznurku do szkatułki rzucają. Głowy wysoko noszą i dla większego w gromadzie
poważania gotowi bliźniemu oko wyłupić, żeby źdźbło wyjąć, a rękę odciąć, żeby grzesznikowi
w osiągnięciu życia wiecznego nie przeszkodziła. Własnym sprawom jednakowoż
równie wiele uwagi poświęcają i na wszelki wypadek dla cesarza, co cesarskie,
dla Pana Boga świeczkę, a i dla diabła ogarek mają. Z każdą władzą w dobrej
żyją komitywie, jako i z jej opozycją, zawsze gotowi służyć radą, największych
grzeszników w gminie wskazać i szczególnie
ich przewiny wyliczyć. A w trosce o ich zbawienie i rzekome dobro ludu,
doczesne kary na sąsiadów swoich sprowadzają. I tak Pana Boga oszukać próbują. Ale biada im, bo Pan widzi ciemność w ich
sercach i na wieki prawdziwego oblicza ukrywać im nie pozwoli. I tak, jak jest
czas ciężkiej pracy, tak i chwila odpoczynku wreszcie nadchodzi. Jest czas na
zasianie ziarna i zbiór plonów swoją porę mieć musi. A, jak wiadomo, kto wiatr
sieje, ten burzę niechybnie zbierze. Takoż nie ma burzy straszliwszej, aniżeli
gniew ludu, przeciw któremu nikczemnik wichry wzniecał, albowiem głos ludu od
Pana Boga pochodzi.