Kochana Babciu!
Dzisiaj
muszę Ci opowiedzieć coś niesamowitego: będziemy mieli deptak! Tak, w naszym
mieście będzie deptak i to taki z prawdziwego zdarzenia! Jak w Sopocie albo w
Krynicy! Ławeczki, chodniczki i fontanna. I place. A wszystko w pół roku! Możesz
w to uwierzyć? Ja też nie!
Wiesz,
że lubię moje miasto. Od rodziców słyszałam, że dzieje się u nas więcej niż w
wielu innych miejscowościach, ale jest też na co narzekać. Czyli, jak twierdzi
mama, mieszkamy w idealnym miejscu do życia dla przeciętnego Kowalskiego. Nie
wiem ilu Kowalskich mieszka w naszym mieście, ale sądząc z ilości narzekań –
sporo. Podobno Pan Prezydent, którego chwalą we wszystkich miastach poza
naszym, powinien już odpocząć i pozwolić wykazać się innym, ale właśnie
ogłosił, że jesienią znów będzie kandydował. Widocznie uważa, że jeszcze może
zrobić coś dobrego. Na przykład deptak. Nie wiem, Babciu, co myślą sobie
rajcowie o mieszkańcach swojego miasta, że tak chętnie im bajki opowiadają, ale chyba nic dobrego, skoro nawet taka
mała dziewczynka jak ja rozumie, że ten deptak, chociaż fajny pomysł, nie przypadkiem
ma być gotowy akurat przed wyborami… Bo kiedy się takim fajnym deptakiem
pójdzie do komisji wyborczej, to jak tu nie zagłosować na tych, którzy, jak czerwony
dywan przed wipem, ścieżkę pod nogami wyborcy rozłożyli…
Na
razie cała trasa przewidziana do remontu wygląda jak jeden wielki asfaltowy paczłork
z mojego osiedla. Życie pojawia się na niej, kiedy uczniowie przebiegają
tamtędy ze szkół do galerii handlowych, a po obu stronach ulicy coraz więcej
sklepów straszy pustymi witrynami z przyklejoną karteczką „Do wynajęcia”. W
tych lokalach, które pozostały czynne, oferuje się kredyty i pożyczki, zazwyczaj
na spłatę kredytu lub pożyczki zaciągniętej w innej instytucji finansowej albo
na zakupy w galerii handlowej. Smutno tu.
Tata
opowiadał mi, że kiedyś było inaczej: ulica pełna ludzi i brak możliwości
przejechania jej na rowerze - taki był tłok. Między rynkiem a starym albo nowym kościołem (tak się na nie mówi, chociaż oba mają już ponad
100 lat) można było kupić wszystko, czego człowiek mógł potrzebować. Handlowcy
zarabiali, właściciele kamienic podnosili czynsze i też zarabiali, niekiedy nawet remontowali elewacje, a miasto
żyło.
Ale
wielkie miasto bez porządnej galerii handlowej jest jak nowy domek bez antycznych
kolumn przed gankiem i mieszkańcy marzyli o takim centrum z
prawdziwego zdarzenia. Skoro mieszczanie o czymś marzą, to od tego mają rajców,
żeby im te marzenia pomogli spełnić. No i spełnili. Na wszelki wypadek, żeby
żadne inne miasto w okolicy nas nie prześcignęło, wybudowano od razu dwie
galerie. Dwa widoczne z daleka gmachy, na których dachy da się wjechać nawet samochodem,
jeśli nie chce się wchodzić i można podziwiać panoramę miasta i brudne oficyny
kamienic niewidoczne z dołu. I większość mieszkańców miasta naszego i
okolicznych jest zadowolona i wybrała tych samych rajców, bo im galerie do
gustu przypadły. Tylko galernicy, którzy tam sprzedają, jakoś nie cieszą się,
że mają „możliwości rozwijania kariery w międzynarodowych, prężnie
rozwijających się firmach”, chociaż wypłaty dostają na konta, a nie w
kopertach.
Nie
cieszą się też właściciele kamienic i handlowcy, bo niewdzięczni klienci wolą robić wszystkie
zakupy pod jednym dachem i w dodatku w niedzielę albo w takich godzinach, kiedy
handlowcy z miasta piją już w domu kawę przed telewizorem. Dlatego klienci
przestali przychodzić do sklepów między rynkiem a kościołami i miejscowi
handlowcy i właściciele kamienic przestali lubić rajców. Ale rajcowie chcą,
żeby wszyscy ich lubili, dlatego wymyślili ten deptak, który pomoże przywrócić
życie do wymierającego miasta.
Najpierw
jednak deptak musi powstać. Będzie go robiła jakaś firma, o której wcześniej nikt
nie słyszał, ale obiecała, że zrobi najtaniej. Urzędnicy, którzy chcą zachować
pracę, zawsze takie wybierają, żeby ich opozycja nie wyrzuciła za szastanie
pieniędzmi. Już dwie drogi w naszym mieście robiła taka firma, która też miała
zrobić najtaniej – zamiast dwa lata robiła trzy i remont kończył ktoś inny, bo
ta już nie dawała rady.
W
ciągu deptaku ma powstać pięć placyków, a jeden z nich będzie się nazywał
„Placem Opowieści”. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będzie się na nim
opowiadać, jak to nasi rajcowie sprytnie zapewnili sobie zajęcie na kolejne
cztery lata. Jeśli powtórzy się historia z drogami, to będzie się na nim
wspominać, jak to nieukończonym deptakiem wyszli dawni rajcowie z ratusza…
Całuję Cię mocno!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz