czwartek, 20 lutego 2014

43. "TU NA RAZIE JEST ŚCIERNISKO..."



                Kochana Babciu!
               
                Jak już Ci pisałam, ten rok upłynie w naszym mieście pod znakiem wyborów. Taki rok wyborczy różni się od innych tym, że w jego trakcie wykonuje się więcej inwestycji niż przez trzy pozostałe. Zwłaszcza takich widocznych, jak place albo drogi, bo one są dla wszystkich, a na przykład jakiś nowy zakład pracy byłby tylko dla niektórych. Nie należy, oczywiście, narzekać, że rajcy próbują chociaż w ten sposób pozyskać sympatię wyborców, bo dzięki temu też miasta się rozwijają i przyjemniej się w nich żyje, ale musisz przyznać, że są przy tym bardzo zabawni! Szczególnie Ci, którzy jeszcze nie zasiadali w ratuszowych ławach, a bardzo by chcieli: robią się wtedy pomysłowi, wszechmogący i nie ma dla nich przeszkód w realizacji planów mających tanio i szybko uszczęśliwić (a jakże!) mieszkańców. Dużo pracy mają wtedy graficy od takich komputerowych wizualizacji ich pomysłów, które mają zachwycać i wydawać się realne. Też bym chciała kiedyś być takim grafikiem, bo bardzo lubię malować sceny z bajek.
                Ci, którzy już rządzili, mają łatwiej, bo zawsze mogą pochwalić się tym, co zrobili i co można zobaczyć na własne oczy. Nawet jeżeli można to było zrobić lepiej albo szybciej. To chyba nawet dobrze, jeżeli w dniu wyborów chociaż jedna inwestycja nie jest skończona, bo wtedy wyborca sam widzi, że przecież coś się cały czas w tym mieście robi! Ostatnio pisałam Ci o deptaku, który ma przywrócić życie w mieście. Ma być gotowy, zanim mieszkańcy wrócą z wakacji. Ale to nie jedyna niespodzianka, która będzie na nich czekać!


                Nasze miasto jest takie trochę ekologiczne i w samym jego środku mamy łąkę. Jeszcze kilka lat przed moim przyjściem na świat podobno rosło tam zboże i w sierpniu można było zobaczyć snopki słomy. Chociaż tata mówi, że już dawno widział broszurki z wizualizacjami parku i boiska, które miały powstać, to wciąż rośnie tam trawa i tatarak, bo po każdym większym deszczu albo roztopach robi się wielkie bajoro. Ale teraz to się zmieni! Nasi urzędnicy załatwili pieniądze z Unii i zrobią nam taki wypasiony plac zabaw, jakie od kilku lat już mają w kilku okolicznych miasteczkach! Jeżdżę tam czasem z rodzicami, bo u nas te przy szkołach są zamknięte, żeby się nie niszczyły, a na osiedlu ostatnie huśtawki się rozpadły. I teraz taki superplac będzie i u nas! Będziemy mieli w mieście nowy basen, deptak z fontanną, nowy park i całe mnóstwo siłowni na powietrzu, a wszystko w ciągu kilku najbliższych miesięcy! Jeśli chodzi o mnie, to wybory mogą być co roku!

                Łąka jest przy bardzo ruchliwej ulicy, więc od tej strony mają być drzewa. Dalej będzie boisko z koszami i bramkami, sztuczne kamienie do wspinania i basen dla deskorolkowców. Pewnie myślisz, że basen na tę wodę, która tam się teraz zbiera, ale nie – w basenie ma być odpływ, żeby był suchy, bo by się chłopcy w spodniach z krokiem między kolanami i bluzach z rękawami do kostek potopili. Dla młodszych będą huśtawki, zjeżdżalnie, drabinki i piaskownice, czyli to, co tygryski lubią najbardziej! Dla trochę starszych będzie park z zabawkami edukacyjnymi – tam na pewno będą się odbywać obowiązkowe lekcje fizyki. A dookoła będą chodniczki, ścieżki rowerowe i mostek przez rzeczkę. Super, nie?! Już nie mogę się doczekać! Trochę się tylko boję, że jak wreszcie coś takiego powstanie, to trzeba będzie się bić o dostęp do zabawek...


                Jest w centrum miasta jeszcze takie jedno zabłocone miejsce po jakimś komunalnym przedsiębiorstwie albo po młynie. Teraz jest tam parking, ale nasi rajcowie wymarzyli tam sobie „rynek bis”. Bo teraz mamy jeden, ale widocznie bankom to nie wystarcza i potrzeba im jeszcze jednego. Miałby to być plac z kawiarenkami nad rzeką i galerią sklepów i biur dookoła. Nie wiem, czy przychodziłyby tam te tłumy ludzi, które teraz nie chcą chodzić tam, gdzie trzeba ich przyciągnąć deptakiem. I prędko się nie dowiem, bo od kilku lat nikt nawet nie próbuje startować do przetargu, chociaż ratusz organizuje promocje, jakich nie powstydziłby się żaden z naszych marketów. Chyba mało kto wierzy w marzenia naszych rajców. A już najmniej wszyscy ci, którzy mają więcej, niż by chcieli, czasu do spędzenia w tych wszystkich pięknych miejscach, bo nic innego nie mają do roboty…

                Ale skoro radni mogą fantazjować, to i ja mam swoje marzenie. Wyobrażam tam sobie taki sam wypasiony plac, jak ten, który ma powstać na łące. Dookoła kawiarenki i sklepiki. Ja się bawię z innymi dziećmi do woli na bezpiecznym placu, a rodzice nie stoją nade mną ziewając ani nie zabierają mnie do domu, kiedy zabawa zaczyna się w najlepsze. Za to siedzą sobie po pracy przy kawie i gadają przy stoliku ze znajomymi albo robią zakupy. Zajmują się sobą i mi nie przeszkadzają ani się nie martwią, bo cały czas mnie widzą. I nie musiałabym już czekać wiecznie, aż mama skończy przymierzać sukienki…
A naciągnąć na lody mogłabym ją w którejś z kawiarenek przy placyku…
               
                Tak się rozmarzyłam, może też kiedyś będę w ratuszu pracować?

Całuję Cię mocno!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz