Kochana
Babciu!
Wczoraj
były wybory i podobno obudziłam się dzisiaj w zupełnie innym kraju, niż
położyłam się spać. Chociaż nigdzie się nie ruszałam, a kraj ciągle nazywa się
tak samo i nadal ograniczają go Odra i Bug.
W
tym nowym kraju wszyscy szanują się nawzajem i nikt tu nikim nie pogardza
niezależnie od zawodu, bogactwa, zainteresowań czy wyznania. Wszyscy się
wspierają i nikt tu nikogo nie oszukuje. Nikt nie sprzedaje wyremontowanych aut
po wypadkach jako bezwypadkowych, a liczniki wskazują prawdziwe przebiegi. Nie
ma tu też mowy, żeby ktokolwiek wsiadł po alkoholu za kierownicę. I wszyscy
przepuszczają dzieci na pasach, a w autobusach ustępują miejsca kobietom w
ciąży.
Mieszkańcy
tego kraju uśmiechają się do siebie na ulicach i pozdrawiają serdecznie, bo w
innych doszukują się najpierw dobrych stron, a nie zagrożeń. Prześcigają się w
pomaganiu tym, którzy potrzebują pomocy i nikt nie pyta „co ja będę z tego
miał?”. Lekarzem zostaje się tutaj nie tylko po to, żeby zarabiać godziwe
pieniądze, ale przede wszystkim po to, żeby ratować zdrowie i życie. A szkoły
rozwijają umiejętność samodzielnego myślenia, zamiast wbijać do głowy utarte
schematy.
Nie
ma mowy, żeby dorośli bili tu dzieci bez powodu albo ze złości. Oczywiście,
mężowie nie biją żon i odnoszą się do nich z szacunkiem. Żony do mężów też.
Wstyd byłoby tu komukolwiek, kto jest zdrowy i sprawny, żyć na garnuszku
podatników i przepijać czas przed telewizorem, a nie podjąć nawet nisko płatnej pracy.
Pracownicy bardzo przykładają się tutaj do tego, żeby dobrze wykonywać swoją
pracę, niezależnie od tego, za jakie pieniądze zgodzili się ją wykonywać. A pracodawcy
i szefowie widzą w swoich pracownikach przede wszystkim ludzi, a nie szereg
cyferek w rubryczce „koszt”. Budowlańcy przykładają się do budowy domów i nie
okradają właścicieli z materiałów. Deweloperzy zawsze oddają pieniądze za
mieszkania, których nie udało im się wybudować. A bogaci kupcy kamienic nie
zatruwają życia starym mieszkańcom, żeby się ich pozbyć. Masło robi się z
mleka, a wędliny z mięsa i nie trzeba czytać etykiet, żeby się upewnić.
Kiedy
komuś jest smutno, zawsze może tu liczyć na dobre słowo. Wszyscy nawzajem dobrze
sobie życzą i cieszą się z cudzych radości, a po każdym niepowodzeniu można
liczyć na grono ludzi spieszących z pocieszeniem płynącym ze szczerego
współczucia. Nikt tu nie chowa do nikogo urazy i do głowy by nikomu nie przyszło,
żeby opowiadać kłamstwa na czyjś temat na przykład po to, żeby przejąć jego
stanowisko. Bogactwa i luksusy dla nikogo tu nie są cenniejsze od dobrego
imienia i możliwości przysłużenia się społeczeństwu. O tym, żeby na przykład prezesi
zawodowych klubów sportowych finansowali je z miejskich kas za pieniądze
podatników przeznaczone na zupełnie inne cele, nikomu się tu nawet nie śniło. Albo żeby nie potrafili się wytłumaczyć ze swoich wydatków. Prawo jest tutaj jednakowe dla wszystkich, a ci, którzy udzielają innym
darmowych porad w jego zakresie, sami je znają i go nie łamią.
Ludzie
wysłuchują tych, którzy mają inne zdanie i próbują zrozumieć ich punkt
widzenia,
zanim się z nim zgodzą albo nie. Zanim wygłoszą jakieś sądy, najpierw
upewniają się, czy posiadają ku temu wystarczającą wiedzę. A kiedy się
spierają, to robią to na trzeźwo, kulturalnie i zawsze próbują znaleźć takie
rozwiązania problemów, które nie tylko jak największej liczbie osób będą
służyły, ale też nikomu nie będą szkodziły. Każdy ma tu prawo do głoszenia
własnego zdania, dopóki nie obraża innych, co się prawie nie zdarza w tym
kraju. Bo każdy stara się traktować innych, jak chciałby, żeby inni traktowali
jego i każdy, kto ma pomysł na to, jak naprawić świat, zaczyna naprawę od
siebie. Bo dla wszystkich jest tutaj oczywiste, że nikt za nich tego nie zrobi.
Tacy mądrzy ludzie tu mieszkają. Aż nam wszyscy inni tego kraju zazdroszczą.
A
rządzą tym krajem równie mądrzy politycy. O ile nie jeszcze mądrzejsi. Nie może
być inaczej: w końcu wywodzą się z tego wspaniałego społeczeństwa. I wszyscy
starają się co cztery lata o wybór, żeby czynić życie współobywateli jeszcze
lepszym, bo swoją funkcję traktują jako służbę społeczeństwu, z którego się
wywodzą, a nie okazję do wzbogacenia się albo podziwiania się na okładkach
gazet. Dlatego różnią się tylko co do sposobów przeprowadzania zmian, ale cele
mają tak naprawdę wspólne - czyli dobro wszystkich współobywateli - i, kiedy
trzeba, potrafią przyznać rację przeciwnikom.
Tak.
A
potem naprawdę się obudziłam…
Całuję
Cię mocno!
Twoja
J.
Podobne:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz