piątek, 18 października 2013

18. BALKONOWISKO

Kochana Babciu!
               

Coraz częściej trafiają się deszczowe, ciemne, jesienne dni, ale nam one niestraszne. Dzięki balkonom! W szary i mokry dzień, kiedy siedzi się w domu i nawet psa szkoda na dwór wypuścić (dlatego wyprowadza go tata) lubię usiąść przy drzwiach balkonowych i podziwiać tę paletę barw. Od razu robi mi się weselej! A jest co podziwiać, bo nasz blok jest jednym z kilku ustawionych w podkowę, więc jest kolorowo jak w sklepie z guzikami! A zamiast guzików są talerze. Setki białych albo szarych anten do podglądania kolorowego świata. Można by je liczyć, kiedy nie można zasnąć.

Kiedy tak oglądam tę naszą podkowę, lubię sobie wyobrażać, że każdy właściciel mieszkania mówi światu coś o sobie, dobierając wystrój balkonu. To tak, jak z ubraniem. Na przykład balkon w kolorze świeżych wiosennych listków z suszącymi się pieluchami należy do młodych rodziców i ich dzieci - oni są weseli i pogodni. Błękitny z wentylatorem z klimatyzacji jest zawsze pusty – tam mieszka ktoś, kto lubi chłód. Balkon w kolorze jasnobrązowym, jak piwo, należy do rodziny, którą często słychać na całym podwórku. Rodzice wtedy zamykają okna, bo mówią, że ci sąsiedzi rzucają mięsem i mama z tatą pewnie się boją, że dostanę jakimś schabem. Nie wiem, z jakiej książki kucharskiej ci sąsiedzi korzystają, bo mama zawsze mięso kroi albo tłucze specjalnym młotkiem, a podrzuca tylko naleśniki na patelni.

Na czerwonym balkonie latem często opala się taka pani bez ubrania, pewnie kocha ciepło. Kiedy mama widzi wtedy tatę przy poręczy, od razu wysyła go ze śmieciami albo do sklepu. Za to woła go, kiedy pan z białego balkonu wiesza pranie, żeby tata zobaczył, że panowie też mogą. Myślę, że ten pan lubi czystość bardziej niż inni. Surowe kamienie i drewniane belki to miłośnicy koni. Nawet podkowę powiesili sobie przy oknie. Balkon urządzony na wzór ganku, z drewnianym płoteczkiem i latarenkami z dwóch stron, to ktoś, kto lubi gości i najchętniej zaprosiłby do siebie również od podwórka. A okna podzielone na malutkie szybki, dużo kwiatów w doniczkach i związane kokardkami firanki stroi sobie ktoś, kto chciałby mieć domek na wsi, ale stąd ma bliżej do pracy. Na balkonach w wyblakłych kolorach, z rowerami wiszącymi na ścianach i opartymi o poręcze, swoje ukochane pojazdy przechowują zapaleńcy, którzy wolny czas poświęcają na uprawianie sportu. Nasz balkon jest różowy, bo tu mieszka taka mała, słodka dziewczynka, czyli ja!
Ci, którzy nie mają ogródków ani działek i wypoczywają na balkonach, ozdabiają swoją zewnętrzną część mieszkania kwiatami, płotkami, po których może piąć się wino, a nawet osłaniają daszkami i markizami. Spędzanie wolnego czasu na balkonie może wyglądać różnie. Popularne jest cięcie kafelek – najlepiej w sobotę od 7.00 rano. Owszem, w tygodniu zdarzają się u nas dni bez remontu, ale sobota bez włączenia szlifierki na którymś balkonie, to święto.
Jeśli weekend na balkonie, to obowiązkowo z muzyką! Zależnie od poglądów politycznych może to być weekend z „Weekendem” albo satelitarny przegląd gwiazd. Tata warczy wtedy pod nosem, że najwięcej tych gwiazd musiało upaść między Odrą a Renem i ze złości zatrzaskuje wszystkie okna. Nie wiem, dlaczego mówi się, że muzyka łagodzi obyczaje?
Dzięki balkonom można też spożywać posiłki na świeżym powietrzu i to jest bardzo miłe, zwłaszcza wiosną. Latem można zrobić piaskownicę, wstawić basenik, leżak – i jest plaża jak z widokówki! Babciu, czy u Ciebie też jest zwyczaj wylewania wody z baseniku na podłogę balkonu? Bo u nas się zdarza. Kiedyś mama myślała nawet, że sąsiadów nad nami zalało i pobiegła sprawdzić, czy są w domu. Ale się zdziwili, kiedy im mama powiedziała, że ta woda poleciała na niższe balkony!
Z rzeczy, które można znaleźć na swoim balkonie,  a których się tam nie zostawiało, można by utworzyć muzeum. Mogłoby się nazywać Muzeum Polskiego Życia Balkonowego (MPŻB). Czego by tam nie było! Kolorowe klamerki, guziki, zabawki, listki i płatki kwiatków. Papierki po kinderkach, papierosach i takie z napisem „conamore”. Po Sylwestrze korki po szampanach, resztki petard, patyczki po racach i zawiązane podłużne baloniki bez powietrza. W wietrzne dni może się zdarzyć czyjaś bielizna, ścierka, a czasami nawet puszka po piwie. Za to codziennie lądują niedopałki papierosów i piasek z wytrzepywanych dywaników.
U Ciebie też? Tata mówi, że w obserwowaniu sąsiadów masz bardzo duże doświadczenie. Mam nadzieję, że kiedyś opowiesz mi, co widać z Twojego balkonu.

Całuję Cię mocno!


Twoja J.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz