Lubisz
soboty? Ja bardzo. Nie tylko dlatego, że nie trzeba iść do szkoły. Już Ci
kiedyś pisałam, że w naszym mieście od wieków odbywa się targ, a jeden z
targowych dni to właśnie sobota. W mieście panuje wtedy wielki ruch, bo pół
miasta i trzy czwarte powiatu wybiera się na zakupy. Tata mówi, że jeszcze nie
tak dawno na targ przychodziło w soboty tyle osób, że trudno było się przepchnąć,
a oprócz polskiego można było usłyszeć język czeski, rosyjski, ukraiński i
niemiecki, a jak komuś zginął portfel, to i łacinę. Odkąd mamy nowoczesne
galerie handlowe, na targ przychodzi mniej osób, ale przyzwyczajenie pozostało
i do południa przez miasto przewalają się tłumy. A tam, gdzie jest dużo ludzi,
tam zawsze można coś ciekawego zobaczyć.
piątek, 27 czerwca 2014
wtorek, 24 czerwca 2014
68. TAŚMOCIĄG
Kochana Babciu!
Muszę
Ci wyznać, że bardzo się ostatnio zdziwiłam. Pewnie powiesz, że to nic
nadzwyczajnego: dzieci tak mają. Ale mnie najbardziej dziwi to, że dziwią się
dorośli!
Gdy
te nagrania były nadawane w niektórych mediach, trudno było zrozumieć, co
panowie mówią, bo więcej było piszczenia zagłuszającego brzydkie wyrazy niż normalnych
słów. Ja za jedno takie słowo miałabym ze trzy dni szlabanu na bajki, a przy
tej ilości wyrazów, to chyba do osiągnięcia pełnoletniości… Z tych niezagłuszonych
fragmentów dało się jednak zrozumieć, że każdy polityk nie lubi jakiegoś innego
polityka. Dało się też usłyszeć, chociaż ja i tak nic z tego nie rozumiem, że
chcą zabrać pieniądze z jednego miejsca, którym rządzą i przenieść do drugiego,
tylko potrzebują na to prawa. O takich i podobnych sprawach rozmawiają sobie
panowie politycy w szczerych i niewyszukanych słowach przy biesiadnym stole. Dla
kogoś było ważne, żeby pokazać to światu, a redakcja ambitnego tygodnika radośnie
przystała na tę propozycję.
piątek, 20 czerwca 2014
67. JA, TATA
Pamiętam czasy
tej młodości, kiedy wydawało mi się, że posiadanie dziecka to katastrofa.
Kataklizm towarzyski, klęska finansowa i zamrożenie jakiegokolwiek rozwoju na
poziomie zera absolutnego. Niektórym moim rówieśnikom do dziś wychowywanie
potomstwa kojarzy się z karą boską.
Sporo z nich ma dzieci. Jakoś sobie radzą. Inni, którzy z wyboru dzieci
nie mają, często twierdzą, że dobrze się bawią. No i na zdrowie! Jeśli ktoś do
rodzicielstwa nie czuje się stworzony, to musi mieć swoje powody. Bywa, że te
powody wymagają tylko upływu czasu.
A jak to widzę
dzisiaj? Jestem ojcem dwójki dzieci. Apokalipsy nie było albo miałem w jej
trakcie ważniejsze zajęcie. Natomiast moje życie bardzo się zmieniło: świat
stał się dużo bardziej wielowymiarowy.
piątek, 13 czerwca 2014
66. GAPIE
Są rzeczy,
których nie potrafię zrozumieć.
Takim
zjawiskiem jest śmierć: można zaakceptować albo nie fakt jej istnienia, podobno
może ona nawet zobojętnieć, ale zrozumieć się jej nie da. Wiara, że jest ona nowym
początkiem może łagodzić żal, ale nie wiem, ilu jest takich, którym wiara
wystarcza, żeby umysł przestał stawiać pytania.
Są sytuacje,
których nie mogę sobie wyobrazić. Nie dlatego, że nie są możliwe, ale dlatego,
że sama próba wczucia się w rolę sprawia ból i wywołuje przerażenie. Taką
sytuacją jest śmierć dziecka. Nie sposób jej ani zrozumieć, ani zaakceptować.
Nie czuję się na siłach, żeby analizować temat, którym żyje aktualnie cała
Polska. Zwłaszcza, że sformułowano już opinie, pod którymi mógłbym
się podpisać (Tatapad.pl oraz blogojciec.pl).
Próbuję za to
zrozumieć to, co dzieje się wokół. Krążące po moim mieście wozy transmisyjne wielkich
stacji telewizyjnych, osobowe auta z krzykliwymi znaczkami rozgłośni radiowych
i portali internetowych. Prześcigających się w wyścigu za informacją dziennikarzy,
rozbieganych między sąsiadami, znajomymi z pracy, rzecznikami prasowymi a
służbami. Rozmawiają, nagrywają, filmują, fotografują. Depczą intymność, gapiąc się i umożliwiając innym gapienie się na ból.
Wyobrażam
sobie też tłumy przerażonych tym, co się stało widzów, słuchaczy i
internautów, którzy chcą wiedzieć coraz więcej. Chcą zrozumieć.
czwartek, 5 czerwca 2014
65. CHOROBA ZAWODOWA
Kochana Babciu!
Czy
u Ciebie ktoś jeszcze w ogóle wypoczywa poza galeriami handlowymi? Na przykład
w parku albo w lesie? Pytam dlatego, że moda i zwyczaje zawsze trafiają na
prowincję z centrum, a w naszym mieście, jeśli chodzi o nowe inwestycje, na
topie są ostatnio kamień i beton. Rodzice twierdzą, że nasi urzędnicy albo
wyprzedzają swoje czasy, albo się cofają. Raczej to drugie, bo ogólnie ludzie
dojrzeli już do tego, żeby chronić w miastach zieleń i raczej robi się dla niej
więcej miejsca, niż ją niszczy. Większość ludzi jednak lepiej czuje się między drzewami,
niż między kamieniami. Ale nie wszyscy. Czytałam, że niektórzy nie lubią parków, bo psy robią tam kupy, niesympatyczni panowie piją alkohol, a do tego ktoś mógłby z kwiatów zrobić tęczę… Okazuje się, że są tacy, którzy bardziej się ucieszą, kiedy w tym miejscu
powstanie sklep sportowy, ale tylko pod warunkiem, że w ofercie będą kije
bejsbolowe. Chyba właśnie takim naprzeciw wychodzi ratusz.
poniedziałek, 2 czerwca 2014
64. GRZEBANIE W PAMIĘCI
Z
nadzwyczajnych wydarzeń z tamtego okresu w pamięci mojego ojca zostały dwa. Pierwsze:
w drodze do pracy na nocną zmianę zatrzymało go dwóch żołnierzy.
Wylegitymowali, zasalutowali i poszedł dalej.
Drugie
wspomnienie mamy wspólne: kawalkadę czołgów i wozów opancerzonych
przejeżdżających w ciemności koło naszego domu, którą oglądam na rękach ojca. Nie
wiem, dokąd dokładnie wtedy jechali.
Subskrybuj:
Posty (Atom)