poniedziałek, 24 kwietnia 2017

179. "CHIŃSZCZYZNA"?

          
      Drogi Dziadku!

                Słyszałeś kiedyś o terakotowych żołnierzach? O tej chińskiej armii glinianych żołnierzy potężnego cesarza? Jadą do nas! Oczywiście nie wszyscy, tylko 50, ale nie trzeba będzie jechać do Chin, bo Chiny przyjadą do nas! Mógłbyś powiedzieć, że nie ma się co podniecać, bo dzisiaj trudno kupić coś, co nie przyjechało do nas z Chin i miałbyś rację. Tylko że to, co przyjeżdża do sklepów zazwyczaj zostało wyprodukowane w ciągu ostatniego roku, a armia cesarza Qin Shi ma 2200 lat!
                Ostatnio dużo się mówi o tym, że Wielki Naród Polski bardzo chciałby się zaprzyjaźnić z Wielkim Narodem Chińskim. Tata mówi, że wynika to stąd, że Chińska Republika Ludowa odnosi liczne sukcesy gospodarcze i polityczne, a my też byśmy tak chcieli, dlatego będziemy się od nich uczyć. Podobno mamy pewne wspólne tradycje, wcale nie takie stare, i w ogóle więcej wspólnego, niż nam się wydaje.


Czy bardzo zmienił się ostatnio świat wokół Ciebie, Dziadku? Na pewno przestronniej się zrobiło i jaśniej po Wielkiej Narodowej Wycince. Ale u mnie na przykład udało się jeszcze trochę staroci powyburzać. Nawet przed wycinką. Głównie stare dworki, wille, kamienice.  Na ich miejsce postawi się nowe, a nowe zawsze lepsze, prawda, Dziadku? Podobno w Chinach wszystko jest nowe. Poza Wielkim Murem, terakotową armią i jeszcze kilkoma rzeczami. Oni sobie zrobili kulturalną rewolucję, wyburzyli i zlikwidowali wszystko, co im przeszkadzało i teraz odnoszą sukcesy. Trochę sobie tylko staroci zostawili na dowód, że to jednak starożytny naród z wielkimi tradycjami i się chwalą. A poza tym nie ma w Chinach rzeczy ani ludzi niezastąpionych.
I jak my się w końcu dobrze nauczymy, to u nas też tak będzie. Nic nie trzeba będzie naprawiać, remontować, odnawiać, tylko się wyrzuci i kupi nowe. Nawet skarpetek nie trzeba będzie prać, bo taniej będzie kupić! Stare domy i kamienice zrównamy z ziemią, żeby postawić sobie nowsze. A jak się od czasu do czasu (nawet w takim nowym domu) jakaś ściana przewróci, dach zapadnie, to się też zbuduje od nowa – jak w Chinach. Z tanich prefabrykowanych bloczków będziemy sobie budować do woli nowe zamki, dworki i pałace otoczone betonowymi, prefabrykowanymi murami obronnymi, żeby nikt nie mógł wejść sprawdzić, czym palimy w piecach. Na bramach wszędzie sobie będziemy stawiać gipsowe lwy i orły – na wyścigi, kto więcej, kto większe. A w ogródkach poustawiamy gipsowe fontanny w kształcie wodnych nimf i będzie przepięknie!
Kiedy nam się spodoba jakieś miasto z zupełnie innej części świata, to je sobie odtworzymy w skali 1:1 z gazobetonu, żeby nie tracić czasu i pieniędzy na włóczenie się po obcych krajach. Jak się drzewa za bardzo rozrosną i zaczną nam podwórka liśćmi zanieczyszczać, to się je wytnie i posadzi nowe – najlepiej z chińskiego plastiku, będą kwitły przez cały rok, a wcale nie będą śmiecić! Będziemy sobie te wszystkie cuda produkować we własnych fabrykach, według podkradzionych wzorów. A jak się pracownik jakiś rozchoruje od trujących oparów wydzielanych przy produkcji, to się go wymieni na nowego. Tak będzie!
Czy może już jest?...

                Tata mówi, że świat można z grubsza, bardzo upraszczając, podzielić na wschód i zachód. Nie zawsze ten podział ma cokolwiek wspólnego z geografią, bo chodzi w nim o sposób patrzenia na świat. Można na przykład traktować każdego człowieka z szacunkiem tylko dlatego, że jest człowiekiem, a jego wolność i prawo do życia traktować jako coś najważniejszego. A przynajmniej starać się do tego dążyć. Można dbać o swoją część świata i starać się zostawić ją dzieciom w jak najlepszym stanie, dbać o stare budynki i rośliny, żeby je też zostawić następnym pokoleniom. Przyjmijmy, że tak lubią o sobie myśleć ludzie, którzy chcą należeć do zachodu.
Ale można też twierdzić, że stare rzeczy nie pasują do nowych czasów i lepiej zburzyć, wyciąć, zakopać, a w tym miejscu postawić nowe – bo tak jest taniej i wygodniej. Można też uważać, że żaden człowiek nie jest niezastąpiony, że są rzeczy od człowieka ważniejsze: klasa, naród, religia, firma albo jeszcze jakiś inny system, który ma prawo robić z ludzkim życiem, co chce. I eliminować każdego, komu się to nie podoba. Bo wyburzanie, wycinanie i eliminowanie bardzo do siebie pasuje. Gdybyśmy, oczywiście czysto umownie, taki sposób widzenia świata nazwali wschodnim, to do której umownej części świata my powinniśmy się przypisać, Dziadku?

                Wiatry wieją po świecie w różne strony i nieraz Wschód bywa bardziej zachodni od Zachodu. Terakotowa armia ponad 2000 lat pozostawała ukryta pod ziemią. Odkryta została dopiero po Rewolucji Kulturalnej. Kto wie, co by z nią było, gdyby znaleziono ją wcześniej?
                Może zakopujmy chociaż zdjęcia, Dziadku…
               
                Uściski!

                Twój K.




Podobne:









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz