Drogi Dziadku!
Słyszałeś kiedyś o terakotowych
żołnierzach? O tej chińskiej armii glinianych żołnierzy potężnego cesarza? Jadą
do nas! Oczywiście nie wszyscy, tylko 50, ale nie trzeba będzie jechać do Chin,
bo Chiny przyjadą do nas! Mógłbyś powiedzieć, że nie ma się co podniecać, bo
dzisiaj trudno kupić coś, co nie przyjechało do nas z Chin i miałbyś rację. Tylko
że to, co przyjeżdża do sklepów zazwyczaj zostało wyprodukowane w ciągu ostatniego
roku, a armia cesarza Qin Shi ma 2200 lat!
Ostatnio dużo się mówi o tym, że
Wielki Naród Polski bardzo chciałby się zaprzyjaźnić z Wielkim Narodem
Chińskim. Tata mówi, że wynika to stąd, że Chińska Republika Ludowa odnosi
liczne sukcesy gospodarcze i polityczne, a my też byśmy tak chcieli, dlatego
będziemy się od nich uczyć. Podobno mamy pewne wspólne tradycje, wcale nie
takie stare, i w ogóle więcej wspólnego, niż nam się wydaje.
Czy
bardzo zmienił się ostatnio świat wokół Ciebie, Dziadku? Na pewno przestronniej
się zrobiło i jaśniej po Wielkiej Narodowej Wycince. Ale u mnie na przykład
udało się jeszcze trochę staroci powyburzać. Nawet przed wycinką. Głównie stare
dworki, wille, kamienice. Na ich miejsce
postawi się nowe, a nowe zawsze lepsze, prawda, Dziadku? Podobno w Chinach
wszystko jest nowe. Poza Wielkim Murem, terakotową armią i jeszcze kilkoma
rzeczami. Oni sobie zrobili kulturalną rewolucję, wyburzyli i zlikwidowali
wszystko, co im przeszkadzało i teraz odnoszą sukcesy. Trochę sobie tylko
staroci zostawili na dowód, że to jednak starożytny naród z wielkimi tradycjami
i się chwalą. A poza tym nie ma w Chinach rzeczy ani ludzi niezastąpionych.
I
jak my się w końcu dobrze nauczymy, to u nas też tak będzie. Nic nie trzeba
będzie naprawiać, remontować, odnawiać, tylko się wyrzuci i kupi nowe. Nawet skarpetek
nie trzeba będzie prać, bo taniej będzie kupić! Stare domy i kamienice zrównamy
z ziemią, żeby postawić sobie nowsze. A jak się od czasu do czasu (nawet w
takim nowym domu) jakaś ściana przewróci, dach zapadnie, to się też zbuduje od
nowa – jak w Chinach. Z tanich prefabrykowanych bloczków będziemy sobie budować
do woli nowe zamki, dworki i pałace otoczone betonowymi, prefabrykowanymi
murami obronnymi, żeby nikt nie mógł wejść sprawdzić, czym palimy w piecach. Na
bramach wszędzie sobie będziemy stawiać gipsowe lwy i orły – na wyścigi, kto
więcej, kto większe. A w ogródkach poustawiamy gipsowe fontanny w kształcie
wodnych nimf i będzie przepięknie!
Kiedy
nam się spodoba jakieś miasto z zupełnie innej części świata, to je sobie
odtworzymy w skali 1:1 z gazobetonu, żeby nie tracić czasu i pieniędzy na
włóczenie się po obcych krajach. Jak się drzewa za bardzo rozrosną i zaczną nam
podwórka liśćmi zanieczyszczać, to się je wytnie i posadzi nowe – najlepiej z chińskiego
plastiku, będą kwitły przez cały rok, a wcale nie będą śmiecić! Będziemy sobie
te wszystkie cuda produkować we własnych fabrykach, według podkradzionych
wzorów. A jak się pracownik jakiś rozchoruje od trujących oparów wydzielanych
przy produkcji, to się go wymieni na nowego. Tak będzie!
Czy
może już jest?...
Tata mówi, że świat można z
grubsza, bardzo upraszczając, podzielić na wschód i zachód. Nie zawsze ten
podział ma cokolwiek wspólnego z geografią, bo chodzi w nim o sposób patrzenia
na świat. Można na przykład traktować każdego człowieka z szacunkiem tylko
dlatego, że jest człowiekiem, a jego wolność i prawo do życia traktować jako
coś najważniejszego. A przynajmniej starać się do tego dążyć. Można dbać o swoją
część świata i starać się zostawić ją dzieciom w jak najlepszym stanie, dbać o
stare budynki i rośliny, żeby je też zostawić następnym pokoleniom. Przyjmijmy,
że tak lubią o sobie myśleć ludzie, którzy chcą należeć do zachodu.
Ale
można też twierdzić, że stare rzeczy nie pasują do nowych czasów i lepiej
zburzyć, wyciąć, zakopać, a w tym miejscu postawić nowe – bo tak jest taniej
i wygodniej. Można też uważać, że żaden człowiek nie jest niezastąpiony, że są rzeczy od człowieka ważniejsze: klasa, naród, religia, firma albo jeszcze jakiś inny system,
który ma prawo robić z ludzkim życiem, co chce. I eliminować każdego, komu się
to nie podoba. Bo wyburzanie, wycinanie i eliminowanie bardzo do siebie pasuje.
Gdybyśmy, oczywiście czysto umownie, taki sposób widzenia świata nazwali
wschodnim, to do której umownej części świata my powinniśmy się przypisać, Dziadku?
Wiatry wieją po świecie w różne
strony i nieraz Wschód bywa bardziej zachodni od Zachodu. Terakotowa armia
ponad 2000 lat pozostawała ukryta pod ziemią. Odkryta została dopiero po Rewolucji Kulturalnej. Kto wie, co by z nią było, gdyby znaleziono ją wcześniej?
Może zakopujmy chociaż zdjęcia,
Dziadku…
Uściski!
Twój K.
Podobne:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz