Kochana Babciu!
Znasz
tę piosenkę sympatycznych bliźniaków z Milówki, o tym jak zbudują San Francisco
na ściernisku, prawda? Pisałam Ci jeszcze zimą, że mieliśmy takie „ściernisko” w centrum miasta, ale z okazji wyborów radni chcą nam zrobić prezent i stworzyć tam taki wypasiony park z placem zabaw. No, to park, czyli „San Francisco”, już
jest gotowy. Może nie taki wypasiony, jak to wyglądało na wizualizacjach, ale
wygląda naprawdę fajnie. W końcu patronem naszego miasta nie jest Św.
Franciszek, tylko Św. Antoni, czyli, gdyby leżało na Dzikim Zachodzie,
nazywałoby się San Antonio, a nie San Francisco.
Pewnie
dlatego, że Antoni jest patronem rzeczy zaginionych, zgubił się gdzieś jeden z
planowanych mostków i basen dla chłopców z deskorolkami, które miały w tym
parku powstać. Właściwie to nawet nie w parku, tylko na placu, bo parkiem
będzie można go nazwać, kiedy już urosną te wszystkie posadzone drzewa. Ale nie
chodzi o to, żeby narzekać, bo jest naprawdę ładnie – jak w zadbanym
przydomowym ogródku, chociaż trochę droższym... Ale oprócz mostku i basenu, jeszcze
przed otwarciem parku znikały materiały budowlane i sadzonki roślinek, a krótko
po otwarciu zniknęły huśtawki, pałka do gongu i kilka urządzeń do eksperymentów
fizycznych. Albo nas ten nasz patron nie lubi, albo za mało się do niego
modlimy…
Tata
mówi, że rzeczy znikają dlatego, że nie zainstalowano tam kamer. Radni już
załatwiają, żeby jak najszybciej się tam pojawiły, a na razie pilnuje
wszystkiego Straż Miejska. Trochę za późno, bo najwięcej rzeczy zaginęło w weekend
po otwarciu - był bardzo pogodny i przyszło tam chyba więcej ludzi niż na odnowiony
basen. Mieszkańcy ledwo się tam mieścili, bo nareszcie pojawiło się w mieście
takie miejsce, gdzie mogą się spotkać i miło spędzić czas na świeżym powietrzu
rodziny z dziećmi. Może kiedyś będzie ich więcej? Na razie pierwszeństwo mają markety…
Tak
sobie myślę, że biedny jest ten nasz Prezydent, że ma do dyspozycji takich
urzędników, że zawsze coś zawalą, jak z tymi kamerami. I potem musi być smutny
i zdenerwowany. Tak to sobie wyobrażam: siedzi w swoim gabinecie, czyta w
komputerze, co po weekendzie w lokalnych mediach o parku napisali i
czerwienieje ze złości.
- Urzędnik!
Chodź tutaj! – woła do urzędnika odpowiedzialnego za stworzenie parku.
- Nie
przyjdę… – odpowiada skulony w kącie, przerażony urzędnik.
- Chodź tu,
mówię, bo cię każę z listy wyborczej wyrzucić!
I urzędnik skulony, z uszami położonymi po sobie i
oczami wybałuszonymi, żeby w porę dojrzeć, skąd padnie cios, podchodzi powoli
do prezydenckiego komputera.
- Co oni tu
piszą, Urzędnik? Że w nowym parku za osiem milionów monitoringu nie ma, co?
- No, bo nie
ma, panie Prezydencie…
- Jak to nie
ma!? Jak to nie ma!? Dlaczego nie ma!?
- Bo pan
Prezydent nie mówił, że ma być…
- Urzędnik,
to ja po to cię dyrektorem zrobiłem, po to ci co miesiąc tysiące płacę, żebyś o
takich oczywistych oczywistościach sam nie mógł pomyśleć!?
- Ale było tak mało czasu i pan
Prezydent zawsze wszystko sam ustala i…i...
- Co ja mam
teraz tym dzieciom powiedzieć, jak przyjdą do parku się pobawić, a tam wszystko
popsute!? Głupi Urzędnik! Głupi! – i pac! pac! pac! urzędnika po głowie miesięcznikiem
samorządowym z Prezydentem na okładce – na
żadną listę wyborczą nie trafisz! Kasjerkę z kasy miejskiej, sportowców-stypendystów,
woźnego do wyborów wystawię, ale ciebie za żadne skarby, głupi Urzędniku! Zejdź
mi z oczu!
I urzędnik ucieka w popłochu, a biedny Prezydent
chowa zmęczoną twarz w dłoniach i szlocha, zastanawiając się, za jakie grzechy
przyszło mu z takimi niedorajdami pracować, jak długo jeszcze będzie musiał się
z nimi męczyć i czy przyjdzie wreszcie taki czas, że usiądzie sobie spokojnie w
fotelu przed telewizorem i obejrzy cały sezon „Gry o tron”…
A
potem wydmuchuje głośno nos i myśli, co tu dziennikarzom powiedzieć, żeby
wszyscy uwierzyli, że tak miało być i w ogóle wszystko jest super…
Całuję Cię mocno!
Twoja J.
Podobne:
A nie San Antonio?
OdpowiedzUsuńSan Antonio. Sprawdzając portugalskie imię, nie wiem dlaczego, wyciągnąłem błędny wniosek. Uwaga będzie zmiana! Dzięki!
OdpowiedzUsuńŚwietne :) W parku jeszcze nie byłam, może zdążę...
OdpowiedzUsuńDzięki :) Ławeczki są ogromne i kamienne - "wilka" można złapać, ale ukraść to chyba tylko koparą - więc raczej jeszcze będą :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że są kamienne. Gdyby były miały jakąkolwiek zawartość metalu, ich waga nie odstraszyłaby naszych dzielnych szrotowców. Należy jednakowoż ocenić ich przydatność pod kątem zastosowania jako nagrobków albo pomników...
OdpowiedzUsuńPomnikiem jest cała ta instalacja - oczywiście pomnikiem na cześć... A ławeczki są naprawdę całkiem fajne, choć kamienne. Jedyne niebezpieczeństwo jest takie, że zaczną się zapadać, bo grząsko zostało :)
OdpowiedzUsuń