wtorek, 9 września 2014

80. TĘSKNOTA ZA ZAPIECKIEM.

Kochana Babciu!
               
                Zauważyłaś kiedyś, że we wrześniu zmienia się pogoda? Że robi się zimniej, pada deszcz, a w Tatrach nawet śnieg? Nawet jeżeli później wracają jeszcze upały? Bo u nas większość ludzi co roku się dziwi. W tym roku najbardziej dziwią się panowie, którzy wymieniają ciepłociąg.
                Ciepłociąg to takie rury, które przez całe miasto prowadzą ciepło z ciepłowni do kaloryferów w blokach. Do naszych też. Ten ciepłociąg w naszym mieście ma chyba tyle lat, co tata (też grzeje!) i ze starości już mu to ciepło po drodze uciekało. Ale ciepłociąg nie tata – można go wyremontować i w tym roku PEC (Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej) wymienia rury na nowe. Jak już wymieni, to całe ciepło trafi do kaloryferów, a nie do ziemi. Z tego powodu ogrzewanie powinno stanieć, ale podrożeje. Rozumiesz? Ja też nie. Ale mnie to nie dziwi, bo tak jest u nas przyjęte, że czym mniej się ciepła zużywa, tym więcej się płaci na następny rok.



                Tata twierdzi, że to dlatego, że u nas PEC jest jeden i wszyscy muszą być dla niego grzeczni i ładnie się uśmiechać, jeśli chcą zimą mieć w domu ciepło. W niektórych częściach Polski takie zakłady nazywają się OPEC, czyli tak samo, jak międzynarodowa organizacja, która ustala ceny paliw na świecie i do niej też się wszyscy grzecznie uśmiechają, żeby mieć paliwo do aut. Jak widać, podobieństwo nie jest przypadkowe.
                Nie wiem tylko, czy panowie z międzynarodowej organizacji też się dziwią, że jesień jest zwykle chłodniejsza niż lato. Na usprawiedliwienie panów z naszego PEC-u trzeba przyznać, że wiosna i początek lata też nie były gorące. Dlatego, kiedy w maju wykopali rury i co chwila musieli uciekać przed deszczem, to potem w każdy pogodny dzień próbowali nacieszyć się tą odrobiną słońca i wystawiali z wykopu buzie do cieplutkich promieni. Tak zleciało lato i zaskoczył ich wrzesień. Teraz ani nie uciekają przed deszczem, ani nie łapią promyków: drogi do szkół pozamykali po rozpoczęciu nauki i patrzą ze zdziwieniem na wyszczerzone zęby rodziców, próbujących dowieźć dzieci na lekcje albo z lekcji odebrać i, dopóki dziennego światła wystarcza, czy pada, czy nie, biegają i kładą nowe rury.

                Te rury nie dawały spokoju jakimś znudzonym (a może zmarzniętym?) łobuzom. Któregoś dnia postanowili zrobić sobie ognisko z waty, którą rury są owinięte. Nie wiem, czy łobuzy się dobrze bawiły, ale tata mówi, że na pewno zdrowo ich pogrzało. Na szczęście nie zniszczyli wszystkich rur, bo wtedy już chyba musielibyśmy sobie w mieszkaniu na zimę piecyk węglowy ustawić…
                Wyobrażasz sobie, Babciu? To by dopiero było, gdyby w każdym mieszkaniu taki piecyk stał! Od lat głowy naszych rajców aż przegrzewają się od rozmyślania nad tym, jak przekonać mieszkańców, żeby piece zmieniali na takie, które nie dymią, bo smok nas chce udusić, a tu jeszcze dodatkowe piecyki miałyby powstać!? Przecież to między innymi dlatego teraz trwa remont ciepłociągu i jego rozbudowa, żeby jak najwięcej osób chciało się do niego podłączyć i zrezygnować z węglowych piecyków – po latach myślenia rajcowie wpadli na taki właśnie pomysł! Tyle nowych chodników i odnowionych dróg podziurawiono i przekopano, żeby nowe rury położyć (myślisz, Babciu, że jeszcze kiedyś będą takie, jak przed kopaniem?), a tu się okazuje, że jak człowiekowi zimno, a dzieci chciałby wykąpać tak, żeby się nie rozchorowały, to i tak się musi dogrzać we własnym zakresie? Kolejny rok z rzędu? Kiedy mieszkało się w chatach z zapieckami, takich problemów nie było…
                Chyba powinnam trzymać kciuki za tych naszych rajców, bo i bez tego ogniska z rur trzeba być mistrzem świata, żeby jeszcze kogoś przekonać do tego, żeby zechciał zamienić własny piec na ciepłociąg. No, chyba, że się jest z OPEC-u. Tego międzynarodowego.

                Ale nie myśl sobie, Babciu, że jest tragicznie. Na przykład na naszym osiedlu trwa ocieplanie kilku bloków: zamówił to pewien Prezes Spółdzielni, który był przekonany, że wie lepiej od mieszkańców, jak ich uszczęśliwić. Może i mieszkańcy tych bloków będą już niedługo szczęśliwsi, choć biedniejsi, ale Prezes zdziwił się, jak panowie od ciepłociągu wrześniowymi chłodami, kiedy przestał być Prezesem. A to dlatego, że nie pytał mieszkańców o zgodę.
                Po nowym Prezesie, który już kiedyś był Prezesem, nie spodziewamy się, żeby nasz blok doczekał się ocieplenia w ciągu najbliższych 30 lat. Dlatego radzimy sobie inaczej: dużo się do siebie przytulamy całą rodziną, razem siadamy pod jednym ciepłym kocem na kanapie i pijemy ciepłe herbatki. Nocą wszyscy w jednym łóżku grzejemy się nawzajem, jak to podobno bywało, kiedy Ty byłaś dzieckiem. Na szczęście nie musimy z bratem spać mamie i tacie w nogach. Rodzice zazwyczaj służą nam za poduszki. Tylko strasznie przy tym marudzą i rano zrzędzą, że są niewyspani i o wszystko się awanturują. Nie rozumiem, Babciu, dlaczego naukowcy twierdzą, że człowiek robi się nerwowy, kiedy za mało się go przytula?…
               

Całuję Cię gorąco!


Twoja J.



Podobne:







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz