czwartek, 19 września 2013

10. DRUGI MUSZKIETER

Kochana Babciu!
               

Tak jak obiecałam, piszę do Ciebie po Wielkim Koncercie, który odbył się w sobotę.  Wszyscy teraz mówią o naszym mieście i się zachwycają! Bo chociaż pogoda była brzydka i padał deszcz, to po występie wszyscy byli zadowoleni.
                Skoro już zaczęłam o deszczu: nie wierz temu, co mówią o pogodzie w radiu, telewizji albo w Internecie! I nie chodzi nawet o prognozy, bo mama mówi, że je górale przygotowują, a oni mają do nas daleko. Zazwyczaj kiedy słyszę o słońcu w całej Polsce – u nas pada deszcz. Kiedy w całej Polsce pada – u nas świeci słońce. Tata mówi, że tutaj kiedyś był inny kraj niż Polska, ale to było tak dawno, że lunatycy, czyli naukowcy od pogody, powinni mieć już zmienione mapy. Mama mówi, że to może wynikać z oszczędności i dlatego niekiedy pokazywana jest pogoda z poprzednich lat. Jeśli się sprawdzi, to wszyscy są zadowoleni, a jak się nie sprawdzi, to i tak nikt się nie przejmuje. Tylko ja się czasami zastanawiam, czy wszystko ze mną w porządku, kiedy Internet pokazuje mi, że u mnie akurat jest ciepło i bezchmurne niebo, a ja od trzech dni oglądam spod czapki tylko szare chmury.
                W dniu koncertu lunatycy nie oszczędzali i było tak, jak pokazywał Internet: zimno i mokro. Ale zrobiło się cieplej, kiedy wystąpił ten miły starszy pan w kolorowych marynarkach. Mama mówi, że ten pan, śpiewał kiedyś z dwoma innymi piosenkę o trzech muszkieterach. Jeden z tych pozostałych też już u nas był, więc został tylko ten trzeci i jak on jeszcze u nas wystąpi, to będziemy mogli powiedzieć, że byli u nas trzej muszkieterowie! Jak w Paryżu!
 
Muszkieter okazał się jeszcze milszy, niż się wszyscy spodziewali i tak pięknie zaśpiewał, że wszystkim na stadionie bardzo się podobało! A na koniec występu kopał ze sceny piłki! Nie wiem, czy między publicznością byli jacyś nasi piłkarze, ale pewnie ten miły pan słyszał, że nasza reprezentacja nie radzi sobie najlepiej i chciał im pokazać, jak się powinno kopać. Prawda, że to miło z jego strony?
                Naprawdę dobre musiało być to jego wino, bo wszyscy powtarzają, że to był najfajniejszy koncert, jaki kiedykolwiek odbył się w naszym mieście. Tata mówi, że u nas jest taka tradycja, że po każdym takim wydarzeniu ogłasza się, że takiego jeszcze nie było, a tak naprawdę, to przyjeżdżają do nas takie gwiazdy, które już gasną. Babciu, czy to dlatego grają dopiero, kiedy robi się bardzo ciemno, żeby było je lepiej widać? Jeśli tak jest, to ten zespół, który był u nas w zeszłym roku, to musi być bardzo gasnący, bo umówieni byli na bardzo późną porę, a jeszcze spóźnili się ponad dwie godziny! Ale mama mówi, że tacy doświadczeni artyści potrafią błysnąć bardziej, niż niektórzy młodzi i tegoroczny koncert podobno był tego dowodem.
W tę sobotę nie było nawet korków i wszyscy powtarzają, że impreza została dobrze zorganizowana. Zachwytom nie ma końca i każdy już się zastanawia, kto przyjedzie do nas w przyszłym roku. Bo nawet nikomu do głowy nie przyszło, żeby takiego wydarzenia zabrakło! Za to przed Świętami wszyscy będą pisać do Mikołaja, Aniołka albo Dzieciątka listy z życzeniami, kogo chcieliby zobaczyć i wtedy okaże się, kto był najgrzeczniejszy!
Jednak zawsze ktoś musi marudzić. Ja nie wiem, bo nie byłam na żadnym koncercie, ale myślę, że skoro ktoś u nas chce takie wydarzenia organizować, kilkanaście tysięcy ludzi z różnych stron Polski i zza granicy chce do nas z tej okazji przyjechać, a potem wyjeżdżają zadowoleni i opowiadają wszystkim, jakie to nasze miasto fajne, to chyba powinniśmy się z tego cieszyć, prawda? Nawet, jeżeli wolałoby się zobaczyć na scenie kogoś innego. Tata też nie był na żadnym z tych wielkich koncertów, bo mu się taka muzyka nie podoba (za to czasami jeździ na mniejsze, w okolicznych miejscowościach i obiecuje, że mnie też kiedyś zabierze), ale powiedział, że to najlepsza promocja miasta. Przestraszyłam się, że ktoś chciałby nasze miasto sprzedać i to jeszcze w promocji, ale tata wytłumaczył mi, że chodzi o to, żeby się o nas dużo i dobrze mówiło, to więcej ludzi o nas usłyszy. Może ktoś bogaty, kto będzie szukał miejsca na wybudowanie fabryki, wybierze właśnie nasze miasto, a wtedy będziemy mogli raz i porządnie naprawić sobie wszystkie drogi i będzie nam się mieszkało jak w Paryżu! Bo muszkieterowie nie przyjeżdżają byle gdzie, prawda Babciu?

Całuję Cię mocno!

Twoja J.

19.09.2013

4 komentarze:

  1. Droga J.

    Ci panowi śpiewali o Robinie, co to chudł, a nie o muszkieterach. Ale świetnie Ciebie rozumiem - rycerz to rycerz - ma mieć zakuty łeb. Aczkolwiek gwoli prawdy ani el Robinho Hoodinho ani tres muskieteros nie nosili hełmów, lecz co najwyżej czopki (te śląskie, nie te proktologiczne).

    Pozdrawiam.

    Wujek Sir M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzej muszkieterowie (1993), nominacja do MTV Movie Awards 1994 w kategorii "najlepsza piosenka filmowa" - "All for Love", wyk. Bryan Adams, Rod Stewart, Sting.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Trzej_muszkieterowie_(film_1993)

    http://www.youtube.com/watch?v=n-AB7RJpOjY

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga J.

      Faktycznie ci trzej amigos śpiewali o muszkieterach. Masz lepszą pamięć niż wujek sklerotyk. Zapewne pomyliło mi się z przyśpiewką "(Everything I Do) I Do It For You", którą jeden z tych przesympatycznych starszych panów (ten jedyny pochodzący z kraju klonowego liścia) intonował na wielu weselach w czasach młodości wujka.

      Pozdrawiam (i pędzę po Bilobil).

      Wujek Sir M.

      Usuń
  3. Wujku, ja tego nie pamiętam, ale mam internet ;-)
    Pozdrawiam.
    J.

    OdpowiedzUsuń