niedziela, 15 września 2013

9. NIŻ

Kochana Babciu!
               
                Dopiero co wysłałam do Ciebie jeden list, ale mam teraz czas, żeby znowu do Ciebie napisać , bo rok szkolny nie zaczął się jeszcze na dobre, a do tego ciągle pada deszcz, bo przyszedł niż i nie ma po co iść na dwór. I zadań domowych nie muszę jeszcze robić. To znaczy nie musimy. Z rodzicami, bo sama nie dałabym rady. Jedno takie zadanie to nawet musiała kiedyś rozwiązać koleżanka mamy, która pracuje na uniwersytecie, bo rodzice nie umieli. Większość klasy zapomniała wtedy zeszytu. Już niedługo pewnie znów tak będzie i chociaż trochę nudziłam się w czasie wakacji w domu, to już zaczynam za nimi tęsknić.
Podobno do szkół też przyszedł niż. Tata mówi, że to dlatego, że bociany odleciały i jest teraz mniej dzieci. Z powodu niżu niektórzy nauczyciele okazali się niepotrzebni. Mieliśmy taką fajną panią od polskiego, która puszczała nam dużo śpiewanych wierszyków, bajek i filmów o autorach. Zawsze lubiliśmy Panią i jej lekcje, ale za krótko pracowała w naszej szkole i teraz mamy polski z Panią z biblioteki, która sama czyta nam wierszyki i opowiada i to już nie jest takie ciekawe. Ostatnio prawie zasnęłam na lekcji, ale to pewnie przez ten niż. Pani z biblioteki pracuje od lat i okazała się bardziej potrzebna od naszej Pani.

Nie wiem, Babciu, jak on wygląda, bo nigdy tego słynnego niżu nie widziałam, ale jak pamiętam, to od kilku lat w przedszkolach było za mało miejsc dla dzieci i rodzice co roku denerwowali się, czy ja, a potem K., będziemy mogli chodzić do przedszkola. Co roku było więcej grup i przedszkoli, a coraz więcej dzieci musiało zostawać w domu, bo zabrakło dla nich miejsc. Aż tu nagle dzieci poszły do szkoły i jest ich za mało! Muszę rozwiązywać więcej zadań z matematyki, bo nic z tego nie rozumiem!
Pani Dyrektor mówi, że to wszystko przez niedobrych rodziców, którzy nie chcieli wysłać swoich dzieci wcześniej do szkoły. Bo wiele mądrych i ważnych osób udowodniło, że to dobrze, kiedy idzie się do szkoły w wieku 6 lat, tylko nikt im nie chce wierzyć. Teraz jest mi smutno, bo tęsknię za Panią od polskiego. Może za rok już wszyscy uwierzą mądrym i ważnym i te wszystkie dzieci z przedszkoli trafią w końcu do szkoły, a nasza Pani wróci i lekcje znów będą ciekawe?
Na szczęście została nasza pani Wychowawczyni. Na pierwszej lekcji wychowawczej Pani zapytała nas z uśmiechem, gdzie kto był na wakacjach. Wtedy okazało się, że Natalka już nie może być moją najlepszą koleżanką, bo była w Hiszpanii, a ja w tym roku nie byłam za granicą. Chciała się zaprzyjaźnić z Weroniką, ale ona była na Dominice, więc Weronika została przyjaciółką Paulinki, która była u cioci w Kalifornii. Ja przyjaźnię się teraz z Zuzią, bo ona też była tylko w polskich górach, za to w takim wielkim hotelu z basenem, który ma jakiegoś ptaszka w nazwie, ale nie pamiętam jakiego. Natalka ostatecznie zaprzyjaźniła się z Amelką, chociaż ona była tylko w Chorwacji.
                Niewiele brakowało, a Kuba nie miałby żadnego kolegi, bo był przez trzy tygodnie w Afryce, gdzie widział na wolności lwy i żyrafy! Na szczęście zdjęcia mógł pokazać tylko na starej komórce taty, więc został kolegą Alana, który ma najlepszy tablet w całej klasie, ale wakacje spędził u babci nad jeziorem, bo rodzice musieli pilnować budowy domu. Alan będzie miał w nim swój pokój - taki duży, że kiedyś będzie mógł tam urządzić przyjęcie urodzinowe dla całej naszej klasy!  Zapytaliśmy też naszą Panią, gdzie ona była na wakacjach, ale powiedziała, że to tajemnica i już się tak nie uśmiechała, jak na początku.
                Potem musiała rozdzielić Mateusza i Jacka, bo pierwszy śmiał się ze zdjęć taty drugiego – na tle jakiejś wyspy na błękitnym morzu, ale w sandałach i skarpetkach, a jak ktoś ma internet, to wie, że skarpetki w sandałach to obciach. Dobrze, że nie pojechaliśmy w tym roku za granicę, bo mój młodszy brat czasami zakłada sandały na skarpetki i mógłby narobić Polsce wstydu na całą Europę!
                Za to trochę mi się zrobiło przykro, że inne dzieci mogły kąpać się w basenie przy hotelu, a ich rodzice opalali się na leżakach, w czasie, kiedy mnie ciągali po jakichś górach. Babciu, czy to prawda, że Ty z Dziadkiem też robiliście to swoim dzieciom? Mama mówi, że kiedy ona była w moim wieku, to większość jej klasy tak spędzało wakacje. To musiały być straszne czasy! Tak sobie myślę, że wtedy nie było jeszcze niżu tomograficznego.
                 Niedługo napiszę znowu, ale chyba poczekam, aż poprawi się pogoda.

Całuję Cię mocno!
Twoja J.

10.09.2013r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz