wtorek, 3 września 2013

4. OGRÓD POLSKI

Kochana Babciu!
                Jestem dzisiaj w radosnym nastroju, bo mamy piękną wiosnę! Słoneczko grzeje, jakby było już lato, ptaki ćwierkają wesoło, roślinki rosną jak oszalałe i wszędzie jest zielono! Nasze osiedle, które od listopada do kwietnia wygląda brzydko i smutno, jak nieczynna kopalnia, nagle robi się żywe i kolorowe. Dla jaskółek i jerzyków nasze szare betonowe bloki wyglądają jak skały, a że lubią mieszkać wśród kamieni, przyprowadzają się do nas wiosną. Uwielbiam patrzeć wieczorami, kiedy przelatują jak strzały między blokami i głośno ćwierkają. Polują wtedy na owady. Gdyby nie ptaki, komary wypiłyby z nas latem chyba całą krew! Owady żywią się nami, jaskółki owadami, a my możemy się cieszyć, kiedy ptaki nam ćwierkają! Mama mówi, że to się nazywa sympatia, czy jakoś tak. Po jaskółkach wylatują nietoperze. Mieszkają na strychach naszych bloków, bo poddasza kojarzą im się z jaskiniami. Nietoperze też polują na owady. Nie rozumiem, dlaczego tyle komarów trafia do mojego pokoju, skoro tak dużo zwierząt je zjada!
2013
2014


                Mama mówi, że owady żyją sobie w trawie i w krzakach, a czym więcej jest roślin wokół, tym więcej owadów. Trudno. Już lepiej, żeby były komary, ale żeby było zielono, niż gdyby miało być wszystko z betonu i asfaltu. Bo u nas jest naprawdę dużo zieleni! Mamy blisko do łąk, strumyka i lasu! Tata mówi, że tego nawet na Zachodzie nie mają i nam zazdroszczą! Bo na takich osiedlach jak nasze, może się naprawdę wygodnie mieszkać - wszystko mamy blisko: przedszkola, szkoły, sklepy i przystanki autobusowe, z których można dojechać do centrum, a do tego tyle zieleni dookoła! A w innych krajach podobno tylko beton i gdzieniegdzie krzaczek albo drzewko i brzydko mają przez cały rok! Pewnie nie ma tam też jaskółek, bo nie miałyby co jeść.

No i nasza Spółdzielnia dba o to, żeby było ładnie. Ciągle ktoś kosi trawniki. Ale nie każdemu musi się podobać skoszony trawnik, bo może lubić, kiedy trawa rośnie wysoko i gęsto. Mama mówi, że są dwa rodzaje ogrodów. Pierwszy nazywa się francuski i jest to taki ogród, w którym każda roślinka rośnie tam, gdzie człowiek zaplanował, wszystko jest równo przycięte i wypielęgnowane. Drugi rodzaj to ogród angielski i tam człowiek pozwala przyrodzie robić, co jej się podoba. Na naszym osiedlu zawsze można znaleźć oba rodzaje, a żeby nie było nudno mieszkańcom, czyli nam, to codziennie zmieniają one miejsce.

2013
2014
Każdej wiosny, kiedy piłki nie było widać już w trawie, na drzwiach bloków pojawiało się ogłoszenie, żeby zabierać swoje samochody, bo firma „Klej-not” będzie kosić trawę i jak przy okazji komuś porysują albo pobrudzą auto, to nie ich wina, bo oto jest tu ich ogłoszenie i każdy może sobie auto zabrać. Tylko nie pisali w tym ogłoszeniu, gdzie samochody można parkować, bo u nas jest mało miejsc dla aut i prawie wszystkie są przy trawie. W tym roku już nie było ogłoszeń. Tata mówi, że to oszczędności. Mówi też, że z tego samego powodu kosi tak mało osób i tylko patrzeć, jak pewnego dnia zamiast z kosiarkami wyjdą z kosami. Mnie by to nie przeszkadzało: przynajmniej byłoby wtedy ciekawiej, ciszej i bardziej ekologicznie. Bo ekologicznie już trochę jest, kiedy skoszona trawa zostaje na kilka dni. Jeśli jest ciepło, zmienia się w siano i wtedy tak ładnie pachnie wsią. A jeśli pada, to skoszona trawa zmienia się szybko w kompost i wtedy też pachnie wsią, ale inaczej. Za to nowe roślinki jeszcze bujniej rosną!
2013
2014
 A to wszystko po to, żeby każdy mógł się nacieszyć takim ogrodem, jaki lubi. Bo kiedy w jednej części osiedla zostanie skoszona trawa i przycięte żywopłoty, to wygląda tam prawie jak przy jakimś pałacu. Jak w ogrodzie francuskim. Czasami nawet żywopłoty są przycinane w taki nowoczesny sposób: tu trochę wyżej, tam trochę niżej, tu skos, tam zaokrąglenie – taka sztuka współczesna, jak figury na naszych rondach. Prosto z Paryża! Ale wtedy w innych częściach osiedla rośnie wszystko wysoko, aż w trawie nie widać już owczarka, a zza żywopłotu stojącego taty. Jak w ogrodzie angielskim. I każdy może znaleźć coś dla siebie! Kiedy gotowa jest już jedna część osiedla, wszyscy dwoje pracownicy firmy „Klej-not” przenoszą się do „ogrodu angielskiego” i zmieniają go w „ogród francuski”. W tym czasie to, co niedawno było skoszone, znów coraz bardziej zarasta i tak w kółko. Dopiero w czasie letnich upałów słońce wypala świeżo skoszoną trawę i wszędzie zostaje żółte suche siano, a Spółdzielnia może zaoszczędzić. Wtedy nie musi być pięknie, bo i tak wszyscy wyjeżdżają na wakacje.
Widzisz więc, Babciu, jak nam dobrze, że mieszkamy w takim miejscu, w którym każdy może czuć się szczęśliwy. Gdyby było inaczej, nie chciałyby tu przecież mieszkać jaskółki i nietoperze, a skoro tu są, to nie może być u nas źle, prawda?
Całuję Cię mocno!

Twoja J.





01.06.2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz