czwartek, 29 maja 2014

63. ŚCIEMODERNIZACJA

 Od: "Członek Spółdzielni" <rozczarowany@jakdiabli.pl>
Do: "administracja naj" <radoscsama@rewelacyjnasm.pl>;
Wysłane: 13:35 Piątek 2014-05-09
Temat: Ściemodernizacja.

              
                Szanowna Pani A.

               
                Z całego serca pragnę złożyć Państwu moje wyrazy współczucia w związku z koniecznością współpracy z tak trudnym partnerem, jakim okazują się mieszkańcy naszej Spółdzielni!
                Domyślam się, że zachodzą Państwo teraz w głowę, jak to możliwe, że zawiodły wszystkie tricki tyle razy przerabiane na zjazdach partyjnych, wszystkie zagrywki wpajane adeptom marketingu politycznego. Ba! Nawet miliony razy wypróbowane metody aktywnej sprzedaży zaprezentowane w ekskluzywnym wykonaniu Prezesa („Grzech nie brać tak nisko oprocentowanego kredytu!”) okazały się nieskuteczne, kiedy po raz kolejny Zarząd próbował uszczęśliwić mieszkańców za symboliczną złotówkę. Co za pech! Tak już było blisko, już prawie się udało i… albo lud nie taki ciemny, albo sprzedawca kiepski, bo tej bajki lud nie kupił…


                Co do organizacji, to Pani na pewno nie takie cuda już widywała na Walnym Zgromadzeniu Członków naszej Najwspanialszej Spółdzielni. Ja byłem pierwszy raz i chociaż spodziewałem się interesującego widowiska, to momentami przerastało moje najśmielsze oczekiwania. Jako fanowi „Rejsu” szczególnie przypadła mi do gustu część, kiedy pojawił się problem, jaką metodą głosowania ustalona powinna zostać metoda głosowania… Jeden z weteranów walk spółdzielczych zgłosił wniosek o głosowanie tajne, więc inny weteran musiał mu odpowiedzieć wnioskiem o głosowanie jawne. Na szczęście, po odrzuceniu większością głosów (trzykrotnie liczonych – mam nadzieję, że tamta rachmistrzyni, o uroku osobistym dającym pełne kwalifikacje do pracy w dziekanacie, nie jest księgową?) wniosku pierwszego, udało się uniknąć głosowania nad drugim…

                Jak wynika z powyższego, demokracja ma pewne wady. Ale chyba nie tylko ci, którzy głośno wyrażając taką opinię, próbują zwrócić na siebie uwagę, uważają, że demokracja jest głupia. Nasza władza w Najwspanialszej Spółdzielni też wie wszystko lepiej niż „ciemny lud” i wolałaby go o zdanie nie pytać. Ale póki co jeszcze musi i zapytała raz, czy zgodzi się on płacić kilkaset złotych rocznie więcej, żeby odnowić zaniedbane bloki. Albo lud się nie zgodził, albo władza cierpi na sklerozę, bo o pytaniu „zapomniała”. A może takie są standardy wśród najbardziej sprawiedliwych między prawymi, bo te same osoby „zapominają” o protestach mieszkańców, kiedy próbują sprzedać park pod budowę "obiektu wielokondygnacyjnego o przeznaczeniu usług komercyjnych"?...
                Władza zadała więc to samo pytanie jeszcze raz, mniejszej liczbie osób, uprzednio wychwalając pod niebiosa błogosławieństwa płynące z systemu ratalnego, na przykładzie szczęśliwych posiadaczy zmywarek do naczyń… Widocznie urządzenie to nie jest zbyt popularne wśród mieszkańców naszego osiedla albo metafora była zbyt wyszukana, bo lud odpowiedział „nie”, a odpowiedź ta została oficjalnie zaprotokołowana.

                Miały być parkingi, place zabaw i ocieplenia bloków. Wicher przemian dmący z płuc energicznej Pani Wiceprezes zdawał się wymiatać najbardziej zapuszczone przez poprzedników kąty. Bajkowe wizje roztaczane przed mieszkańcami, jak mogłoby wyglądać ich osiedle, z pewnością trafiły do wyobraźni wszystkich. Niestety, marzenia rozwiał ten sam chłodny wiatr, który porwał gdzieś daleko stąd fundusze wpłacane przez ostatnich trzydzieści lat.

                Nie ulega wątpliwości, że po trzech dekadach zaniedbań i trwonienia pieniędzy lokatorów, nowy Zarząd wyczekiwany był jak Mesjasz przez starozakonnych. Cóż za pole do popisu dla osobowości pragnących nieść ludowi prawo i sprawiedliwość oraz łaskawie pozwalających się wynosić na urzędy! I to jeszcze za pieniądze tegoż ludu! Wydawałoby się, że wystarczy tylko przygotować marchewkę, osłu zachwalić, a potem tylko na odpowiednio długim kiju zawiesić i triumfalny wjazd do Jerozolimy zapewniony! A tu taki zgrzyt - osioł bardziej uparty niż się ktokolwiek spodziewał…

                I chociaż przez chwilę zastanawiałem się, czy wciąż jestem na walnym zgromadzeniu członków Spółdzielni, czy nagle przerodziło się ono w prezentację jakiejś instytucji finansowej, to pociesza mnie fakt, że jednak nie taki lud ciemny, jak go malują ci, którzy na jego plecach próbują wspinać się do swojego nieba. To „nie” nie wynikało ani ze skąpstwa, ani z głupoty, bo większość moich sąsiadów byłaby gotowa zapłacić, żeby miejsce w którym mieszkamy zaczęło wyglądać jak część Europy, a nie „trzeciego świata”, a budynki dawały szansę mieszkania w nich przez kolejne dekady. Ale kiedy okazuje się, że nowa władza ma do mieszkańców taki sam feudalny stosunek jak poprzednie, to mieszkańcy korzystają z możliwości formalnego sprzeciwu.
                A Pan Prezes nie musi się martwić, w razie odwołania ze stanowiska bez pracy nie zostanie - na pewno jakiś bank go przyjmie. Kto wie, może jak trochę jeszcze poćwiczy, to i w kredytach karierę zrobi?...


                Z poważaniem

               S.C.




Podobne:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz