Słyszałaś
o takiej bajce „Kraina lodu”? Trudno było nie słyszeć, ale nawet jeśli Ci się
to udało, to na pewno znasz bajkę o Królowej Śniegu, która miała serce z lodu –
mniej więcej o to samo chodzi. Zawsze myślałam, że to historie z krajów na
dalekiej północy, gdzie zimy są ciemne, mroźne i surowe, a ludzie nieopaleni i
zamknięci w sobie. Wyobraź sobie, że w jednym z takich krajów ktoś wpadł na
pomysł eksperymentu – posadzili chłopca bez kurtki w mroźną pogodę na
przystanku w centrum wielkiego miasta, żeby sprawdzić, jak zareagują
przechodnie, a wszystko filmowali z ukrycia. Tak naprawdę chłopiec pod swetrem
był ciepło ubrany, ale udawał, że ktoś mu ukradł kurtkę i czeka na nauczyciela.
I było kilka takich osób, które przeszły obok przystanku obojętnie, ale więcej było
takich, którzy pytali chłopca, co się stało, oddawali część ubrania – niektórzy
nawet zostawali w krótkim rękawku, bo oddali chłopcu własną kurtkę! Niedawno
taki sam eksperyment ktoś przeprowadził w naszym kraju…
Dokładnie
według tego samego schematu, tylko chłopiec siedział na nieosłoniętej ławeczce
zamiast na zadaszonym przystanku. Na filmie widać, jak opatuleni od stóp do
głów ludzie przechodzą obok ławeczki w większości nie zwracając albo może nie
chcąc zwrócić uwagi na zmarznięte dziecko… Zatrzymuje się w sumie jakieś pięć
osób, w tym dwie albo trzy na pewno dorosłe, bo nie widać zbyt dokładnie. Wśród
nich jedna mama z dzieckiem w wózku, która aż się popłakała, kiedy autorzy filmu
powiedzieli jej, co się tam działo… Na końcu autorzy mówią, że w kraju na
dalekiej północy więcej przechodniów było chętnych do pomocy. To nie może być prawda…
Może
na filmie pokazano tylko wybrane osoby, które chciały pomóc, za to wszystkie,
którym niekompletnie ubrane dziecko na mrozie było obojętne? Może ktoś złośliwy
i niechętny naszemu krajowi kazał nakręcić taki film, żeby sprawić nam
przykrość? A ci wszyscy przechodnie zostali za pieniądze wynajęci, żeby tak
sobie przeszli tam i z powrotem i udawali, że niczego nie widzą? A specjalną
premię dostała pani, która rzuca ironiczne „nie za gorąco ci?” i idzie dalej?
Jak myślisz, Babciu?
A
tak naprawdę zatrzymał się starszy kulturalny pan z laską, który codziennie wraca tędy
z kościoła i chciał otulić chłopca swoim płaszczem? I pani, która ma
nastoletnie dzieci i nie może się doczekać, kiedy dostanie na nie po 500zł, też
się zatrzymała i chciała zadzwonić na policję albo chociaż straż miejską, żeby
znaleźli jego mamę? Starsza pani, która często narzeka na niewychowaną
młodzież, chciała wziąć chłopca do swojego pobliskiego mieszkania, żeby napił
się czegoś ciepłego? I społecznie zaangażowany pan w średnim wieku, który
codziennie w internecie powiela za kimś informacje o czyichś spiskach przeciwko
Polsce, podszedł i wyjął spod kurtki swój znoszony polar, żeby choć trochę
ogrzać chłopca? A pani, która ma świetnie prosperującą firmę szczodrze
dofinansowywaną z europejskich funduszy i uważa, że każdy jest tyle wart, ile
potrafi zarobić, jeśli jest dorosły i zdrowy, chciała zabrać chłopca do swojego
ciepłego, nowiutkiego samochodu zanim wróci jego mama?
Nie
tylko młody chłopak, co to na pierwszy rzut oka starszej pani miejsca by w
tramwaju nie ustąpił? Nie tylko jakaś pani (może też mama), która chciała oddać
chustę? Nie tylko gimnazjalistka, co do której nawet nie można być pewnym, czy
sąsiadom mówi „dzień dobry” z odpowiednim ukłonem, a z braku lepszego pomysłu
chociaż jedną rękawiczkę oddała? Nie tylko para emerytów, która chciała chłopca
przynajmniej zaprowadzić do kościoła?
Ale
wielu, wielu innych, niezależnie od poglądów politycznych, wieku czy zamożności
podchodziło zatroskanych o zdrowie dziecka, które jest ważniejszym od
czegokolwiek dobrem wszystkich? Ważniejszym od wszelkich strachów, nawet przed
byciem oszukanym, nawet przed obcymi? Bo przecież za te wszystkie miliony,
które tak hojnie ofiarowujemy Wielkiej Orkiestrze, Szlachetnej Paczce, Polskiej
Akcji Humanitarnej, Caritasowi i wielu innym organizacjom, które pomagają za
nas, nie kupujemy sobie po prostu spokoju sumienia?...
Bo
przecież nie może być prawdą, że nasze serca bliższe są bryłom lodu niż
płonącym krzewom… Tak jak nie może być prawdą, że jesteśmy potomkami ludów, o
których przed wiekami pisano, że własne dzieci sprzedawały na niewolników za
kolorowe blaszki i szkiełka… Nie nam potrzeba pomocy Anny z „Krainy lodu”, nie
my jesteśmy Kaiami wymagającymi pomocy Gerd, żeby wyzwolić się z mocy Królowej
Śniegu! To nie o nas te bajki!
Prawda,
Babciu?
Całuję Cię gorąco!
Twoja J.
Podobne:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz