czwartek, 29 sierpnia 2013

2. NIE JEDZIE POCIĄG Z DALEKA...


Kochana Babciu!

Słyszałam kiedyś, że u nas coraz trudniej podróżuje się pociągami, ale nie wiedziałam, że musiałabyś trzy razy się przesiadać, żeby dojechać do jakiegoś bliższego miasta, gdzie czekalibyśmy na Ciebie. Może jednak przyjechalibyście samochodem, skoro nie lubisz też autobusów? Tata mówi, że teraz mamy autostrady, to nie będzie już pociągów, bo nie można mieć wszystkiego. Szkoda, bo ja lubię pociągi. Kiedy nimi podróżuję, nie muszę łykać tych wstrętnych tabletek, żeby nie było mi niedobrze, jak się czasami zdarza, gdy jedziemy autem.

Poza tym, taka podróż pociągiem, to cała wyprawa i wielka przygoda! Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy! Najpierw trzeba trafić w takie miejsce, gdzie zatrzymują się pociągi – to może być dworzec kolejowy albo centrum handlowe. Dworce mogą być brudne, brzydko pachnieć i czasami boję się do nich wchodzić, żeby mi się nie zawaliły na głowę. Ale mama mówi, że takich strasznych jest coraz mniej. Centrum handlowe zawsze jest jasne, czyste i ogromne i trzeba się pilnować rodziców, żeby się nie zgubić. Za to można przyjść bez bagażu i przed podróżą zrobić wszystkie potrzebne zakupy. Nawet telewizor na drogę można kupić. Naprawdę! Ale żeby kupić bilety, trzeba się nabiegać, bo trudno za pierwszym razem trafić do kasy, która sprzedaje bilety akurat na ten pociąg, którym chce się jechać. Nikt nie wie, kiedy pociąg przyjedzie i czy na pewno na ten peron, który jest podany na rozkładzie, no a potem jest taka fajna zabawa, gdy już wjeżdża na peron i trzeba zgadnąć, w którym dokładnie miejscu będą drzwi, kiedy już się zatrzyma – to takie śmieszne! Jeśli się zgadnie, to w nagrodę można usiąść, jeśli stanie się w złym miejscu, za karę trzeba stać tak długo, aż jakieś miejsce się zwolni – bardzo lubię w to grać, bo jestem mała i tak zawsze gdzieś się dla mnie miejsce znajdzie. A w pociągu nie muszę być przypięta pasami, mogę sobie chodzić i przyglądać się innym ludziom.

1. PROWINCJA





Kochana Babciu!

Postanowiłam napisać do Ciebie, ponieważ nie odezwałaś się do nas od Wielkanocy, kiedy musiałaś zostać u nas dłużej niż planowałaś, bo tyle spadło śniegu, że przez trzy dni nie dało się wydostać z naszego osiedla. Pamiętam, jak bardzo byłaś wtedy zdenerwowana i jak oprócz pewnego brzydkiego słowa, którego rodzice zabronili mi powtarzać, użyłaś jeszcze takiego trudnego: „prowincja”.  Pomyślałam wtedy, że chyba nie lubisz naszego miasta.
Dopytywałam rodziców, co to takiego, ta „prowincja”. Mama powiedziała mi, że to takie miejsce, z którego wszędzie jest daleko, moda dociera, kiedy gdzie indziej jest już niemodna, a ludzie zachowują się, jakby żyli nie teraz, ale sto lat temu, że jak zwykle masz rację i że jak tylko mama albo tata dostaną propozycję lepszej pracy w jakimś dużym mieście, to ani przez chwilę nie będą się zastanawiać, tylko od razu się spakujemy i wyprowadzimy stąd najszybciej, jak się da.
Tata powiedział, że to taka część świata, w której życie toczy się trochę wolniej niż w wielkich miastach i dzięki temu ludzie mają więcej czasu i ochoty, żeby ze sobą rozmawiać i że chociaż zazwyczaj mają mniej pieniędzy, to są bardziej spokojni i życzliwi dla innych niż, na przykład, w stolicach, a kierowcy chętniej przepuszczają dzieci przez ulicę. Chyba dlatego, że w wielkich miastach są bardzo drogie mieszkania i trzeba się spieszyć, żeby na nie zarobić. Powiedział też, że na „prowincji”bardziej dba się o kultowanie tradycji, czy jakoś tak, a w wielkich miastach to już całkiem się wszystkim we łbach poprzewracało i sami nie wiedzą, co jest prawdą, a co reklamą. Mówił też, że niektórym się wydaje, że jak z małego miasteczka przeprowadzą się do dużego, to od tego stają się lepsi, a to świadczy tylko o ich pionie umysłowym. Chciałam Cię przy okazji zapytać, Babciu, po co Ci w butach ta słoma, o której wspominał tatuś? Chyba powinnaś ją mocniej uciskać, skoro już musisz ją nosić, bo podobno wystaje. Mogłabyś mi też wytłumaczyć, dlaczego mama, która to słyszała, nakrzyczała na tatę, że sam jest ćwikła czy cebula, nie pamiętam, a potem nie chciała rozmawiać z nim przez trzy dni?
Ja nie wiedziałam do tej pory, że mieszkam na „prowincji” i jeszcze nie zastanawiałam się nad tym, czy to dobrze, czy źle. Lubię moje koleżanki i niektórych kolegów, podoba mi się w mojej szkole. Za to rodzice co roku chodzą nerwowi na początku kwietnia: kiedyś martwili się, bo nie byli pewni, czy na następny rok będzie dla mnie miejsce w przedszkolu, a teraz nie wiedzą, czy będzie dla K. Dlaczego miałoby nie być? W naszej sali było dużo miejsca. Uwielbiam chodzić z rodzicami do kina, bo my tu, Babciu, mamy naprawdę fajne kina z bajkami i basenów mamy dużo, chociaż małych i tylko takich na zimę. Place zabaw mamy trochę gorsze niż w niektórych mniejszych miasteczkach, ale i do nich mamy samochodem piętnaście minut drogi! To niedużo. A jak wsiądziemy z tatą na rowery, to mamy tyle różnych ścieżek: w lesie, nad stawami, między łąkami albo polami i tyle fajnych zwierząt można spotkać! Kiedyś nawet spotkaliśmy dziki! Tylko czasami za bardzo pod górkę i niekiedy tata używa brzydkich wyrazów, jak nie może znaleźć znaczka z rowerkiem na ścieżce, na której jesteśmy pierwszy raz. Aha! Tatuś mówi też, że taka dziura, w której dziadek Stefan zepsuł sobie w zeszłym roku koło na naszym osiedlu, to mogła się Wam wszędzie trafić, bo takie można znaleźć w całej Polsce. Naprawdę, Babciu, nie jest u nas tak źle i chyba nie chciałabym się stąd wyprowadzać. No, może czasami, jesienią i zimą, kiedy nad miastem przeleci smok i zostawi po sobie taki dym, od którego mam później kaszel, boli mnie gardło i muszę leżeć w łóżku, ale mamusia mówi, że on przelatuje też nad innymi dużymi miastami, więc musielibyśmy chyba wyprowadzić się zupełnie na wieś, żeby przed nim uciec, a to przecież też byłaby wtedy „prowincja”, prawda?
Proszę Cię więc, Babciu, żebyś się na nas nie obrażała, tylko przyjechała do nas znowu, nawet pociągiem, jeśli nie chcesz już samochodem, a mama albo tata odbiorą Cię z tego miasta, do którego Twój pociąg dojeżdża, tak, jak już kiedyś robiliśmy. Jest już ciepło i słonecznie, będziesz mogła zabrać mnie na lody, a ja opowiem Ci, co u nas nowego.

Całuję Cię mocno!

Twoja J.

05.05.2013