Kochana Babciu!
Jak
się miewa Twoje ego? Wystarcza mu metrażu w Twoim „M”? Bo tata wątpi, nie wiem
czemu.
Pewnie dziwisz się, że używam
takich mądrych słów, a to przecież wybory w tym roku i rodzice mówią, że u
niektórych kandydatów znowu nie tylko nasila się wybujałość ego, ale jeszcze
uważają oni za stosowne obnosić się z tym publicznie.
Musiałam, oczywiście, zapytać,
co to takiego to ego i teraz już wiem, że to takie drzewko, które każdy hoduje
w swojej głowie. I tak np. moje drzewko jest moim wyobrażeniem o mnie samej i o
tym, jak chciałabym być postrzegana przez innych. A skoro jako ludzie żyjemy w
stadach, nasze drzewka zachowują się jak las.
Mogą rosnąć na przykład w miarę
równo, może czasem nieco się przepychając w kolejce do światła czy wody, ale
jednak nie robiąc sobie nawzajem wielkiej krzywdy, a czasem nawet sobie
pomagając. Każde drzewo rośnie samo, jedyne i niepowtarzalne, pozostając
jednocześnie częścią społeczności, której zasad musi przestrzegać – również dla
własnego dobra.
Bywają
też jednak drzewka małe i karłowate, które ledwie łapią się na okruchy
słonecznych promieni prześwitujące przez gąszcz liści większych sąsiadów.
Czasem wynika to z tego, że rosną w cieniu starszych drzew, które co prawda nie
przepuszczają zbyt wiele światła, ale też chronią przed wiatrem, gradem,
ciężkim śniegiem i utrzymują wilgotną ziemię. A czasem zdarzają się drzewa, które
jak najwięcej miejsca, wody i światła chcą zachować wyłącznie dla siebie, nie
pozwalając rozwijać się innym.
Podobno
z ego bywa tak samo.
Tata
mówi, że tak jak topola na dobrze nawilżonym gruncie rośnie szybko, wysoko i
przykuwa uwagę z daleka, tak ego może rosnąć jak napompowany balon zbiornika z
biogazem, na przykład pod wpływem pochlebstw. Albo rozwiniętej wyobraźni
właściciela. Czasem urasta do naprawdę karykaturalnych rozmiarów. Znane są
przypadki zarówno z miast największych jak i z prowincji, kiedy takie ego
olbrzymieje jak jaki baobab i nie zostawia wokół siebie ani odrobiny miejsca dla
innych form życia – najdrobniejsza krytyka może być odebrana jako atak na
podstawowe funkcje życiowe, a każdy inny punkt widzenia jako próba zasiania obcego
ziarna na zajętej przestrzeni, w związku z czym ego uruchamia wszelkie możliwe
mechanizmy, z wydzielaniem toksyn włącznie, by unieszkodliwić intruza.
Jako
że ego potrzebuje jednak oznak akceptacji z zewnątrz jak roślina wody, to właścicielowi
nieraz nie pozostaje nic innego, jak tylko samemu sobie prawić komplementy.
I
teraz wyobraź sobie, Babciu, jaki problem ma co wybory taki polityk albo
kandydat na polityka, któremu ego wyrosło ponad miarę, żeby przekonać kogoś do
siebie…
W
czasach internetu i tzw. „mediów społecznościowych”, czyli takich, które raczej
niszczą niż budują więzi społecznościowe, biedny polityk z ego jak baobab może
publicznie sam sobie wystawiać laurki. Oczywiście, w internecie, mimo wszystko,
obowiązują jednak jeszcze jakieś zasady zbliżone do tych z rzeczywistości. Żywiołowe
gadanie do siebie w miejscu publicznym mogłoby skończyć się zapakowaniem w
fartuszek z trochę za długimi rękawami i odwiezieniem w miejsce bez klamek. Dlatego,
dla zachowania pozorów normalności, w internecie robi się to incognito.
Incognito to znaczy, że co najmniej jedna
z osobowości, pod którymi występuje takie przerośnięte ego ma pozostawać
nierozpoznana dla niektórych obserwatorów. I dla niektórych pozostaje. A skoro
są tacy, dla których pozostaje nierozpoznane, to ego nie dopuszcza do siebie
myśli ani głosów, że przez kogoś może być rozpoznane i tak sobie znowu rośnie w
zachwycie nad własną przemyślnością i wygłaszanymi pod własnym adresem
pochwałami…
Wyrośnięte
wielkie drzewa mogą być osłoną i wsparciem dla młodych drzew. Wielkie stare
dęby czy buki padając, otwierają dostęp do światła dla czekających w cieniu
mniejszych roślin. Solidne, silne drzewa potrzebują czasu, żeby wyrosnąć na
zdrowy organizm zdolny do życia wśród innych roślin i wniesienia swojego wkładu
w życie lasu. Są jednak rośliny, które jak topole rosną szybko, szeroko i
wysoko, rozpychają się w przestrzeni, żeby jak najszybciej zdobyć dla siebie
jak najwięcej miejsca i zdominować sąsiadów. Niekiedy nawet „pomagając” upaść
tym, którzy przez lata dawali osłonę wystającemu z ziemi młodziutkiemu patykowi.
Zazwyczaj też drzewa takie padają pierwsze pod uderzeniami wichrów i burz, bo
ich drewno jest tak naprawdę słabe i kruche, a korony nie osłaniają się
nawzajem.
Rodzice
mówią, że to dokładnie tak samo, jak z tym przerośniętym ego.
Ja
tam się nie znam, ale powiem Ci, Babciu, że mi tych różnych kandydatów aż żal,
jak widzę, co z siebie robią…
I trochę
się boję, bo jak takie ego nie jest w stanie przekonać innych do siebie, to
pozostaje mu tylko obrzydzanie innych…
Całuję Cię mocno!
Twoja
J.
PS: A jak będziesz miała okazję przeczytać taką książkę: Peter Wohlleben Sekretne życie drzew, to polecam!
Podobne:
127. PLOTKA DZIADOWSKA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz