czwartek, 23 stycznia 2014

37. TAKI MAMY KLIMAT...

                Kochana Babciu!
               
                Znowu ferie! Dopiero co jedne się skończyły, a już zaczęły się drugie! Najpierw zanosiło się na to, że zima ominie nas szerokim łukiem, ale, na szczęście, właśnie sobie o nas przypomniała.
                Tata opowiedział mi, że jeszcze jesienią nasi lunatycy od pogody zapytali zaprzyjaźnionego szamana zza oceanu, któremu wróżby najlepiej zawsze wychodziły, bo ma zioła najlepsze, jaka będzie u nas zima. Szaman podniósł rondo kapelusza, popatrzył w stronę falującego od upału horyzontu, wypluł tytoń przez zęby, podrapał się po obowiązkowym zaroście i powiedział, szczerząc zęby w uśmiechu: „Będzie okej! Fajna zima będzie: krótka, ciepła, łagodna. Fajna. A nawet jak trochę śniegu spadnie, to też będzie okej, bo se na nartach pojeździcie, nie? Albo na sankach, też okej. Też fajnie. Taki macie klimat, nie? No, to nic się nie martwcie, będzie okej!” i poklepał naszego lunatyka po plecach.

                Ucieszyli się nasi ministrowie na te słowa, bo według tej przepowiedni mniej na ogrzewanie wydadzą i w ogóle. Ale dla grzeczności musieli zapytać jeszcze szamana ze Wschodu, bo od jego wodza paliwo mamy i mógłby się obrazić, gdybyśmy jego wróżby posłuchać nie chcieli. Ten odstawił pustą szklankę, przegryzł słoniną, usta rękawem otarł i poczęstował naszego skrzywionego lunatyka mocnym papierosem. Sam też zapalił, popatrzył przez okno na daleki horyzont przyprószony pierwszym śniegiem i się zamyślił. Chwilę tak myślał, a nasz lunatyk nie bardzo wiedział, co o tym sądzić, bo mu żarówka prosto w oczy świeciła. Ale mędrzec ocknął się, wypuścił dym i spojrzał naszemu głęboko w oczy: „Sroga zima będzie w tym roku, Lunatyku Szamanowiczu. Sroga i długa. Mnie to was nawet żal troszku, bo dla nas nie pierwszyzna, a u was - nigdy nie wiadomo… Ale cóż począć: taki macie klimat, Lunatyku Szamanowiczu. Zapasy róbcie.” I znów się zamyślił.
                A nasi znowu wiedzieli tyle, co przedtem. Zima postanowiła jednak wszystkich pogodzić i długo nie przychodziła, za to jak już przyszła to ze śniegiem i mrozem. No i wszystkich zaskoczyła, jak zawsze. Taki mamy klimat. Najbardziej w tym roku zaskoczyła pasażerów pociągów. Podobno bardzo się zdziwili, kiedy ich pociąg się spóźnił o 6 godzin. Chyba jechali nim pierwszy raz. Ja to się zdziwiłam, kiedy usłyszałam, że spóźnione były dwa pociągi – to aż tyle ich w Polsce jeździ? A kiedy jakaś pani tłumaczyła, że spóźniły się dwa z - czy uwierzysz, Babciu? – czterech tysięcy pociągów, to już w ogóle pomyślałam, że to jakiś program z bajkami dla dzieci, a to były wiadomości!
                Ta sama pani powiedziała, że taki mamy klimat i wszyscy się na nią oburzyli. To dlatego co roku zima ich zaskakuje. Jakby mieszkali na moim osiedlu, to by ich nie zaskakiwała. Tak jak nie zaskakuje naszej Spółdzielni, która wspaniałomyślnie pozwala jej się objawić w całej swojej okazałości, bo przecież to oczywiste, że taki mamy klimat.
          Pamiętasz, Babciu, taką piosenkę: Zima lubi dzieci najbardziej na świecie? W naszej Spółdzielni też ją znają i dlatego zimie nie przeszkadzają, a dzieci się cieszą. Kiedyś w górach widziałam taki znak drogowy z oponą związaną łańcuchami – tata wytłumaczył mi, że kiedy jest dużo śniegu i lodu na drogach, to zakłada się takie specjalne łańcuchy na koła, żeby się nie ślizgały. Na naszym osiedlu trzeba by zakładać takie łańcuchy zawsze przy wjeździe, ale się nie opłaca, bo przy wyjeździe lód się kończy i trzeba by je znów ściągać. Urzędnicy miejscy mają u nas inne wyobrażenia o zimie niż pracownicy Spółdzielni i odśnieżają drogi. A na osiedlu wszędzie mamy ślizgawki! Zwłaszcza kiedy nasypie dużo śniegu i już się go udepcze i ujeździ, bo przecież szkoda byłoby odśnieżać taki piękny, bielutki śnieg! Nawet chodniki nam po to utwardzili, żeby się lód dłużej trzymał! Tylko dorosłym to przeszkadza i psioczą, że ślisko, że nie ma jak auta zaparkować i takie tam. Ale w gazetce naszej Spółdzielni pięknie będą wyglądały zdjęcia dzieci zjeżdżających na sankach z górki wielkości kretowiska albo lepiących bałwana z kolorowymi guziczkami ze szkła po tłuczonych butelkach. Latem już zdjęć nie będzie gdzie robić, bo plac zabaw nam zlikwidowali, jak się huśtawki rozpadły, a nowy zrobią gdzie indziej, daleko stąd. A gdyby ktoś zapytał, dlaczego tak się u nas dzieje, jak się dzieje, odpowiedź jest oczywista: "Sorry, taki już mamy tu klimat."


Całuję Cię mocno!


Twoja J.



Podobne:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz