Wielka Kopa (857 m.n.p.m.) Rudawy Janowickie |
Kochana Babciu!
Czy
Tobie zdarza się bywać w górach? Ale nie w takich Tarnowskich, które są pod
ziemią, tylko takich mniej lub bardziej wysokich, na które można wchodzić? Bo
te Tarnowskie to tak naprawdę kopalnie, które kiedyś nazywano górami (stąd górnicy – wiem od taty), chociaż kiedyś słyszałam, jak pewna pani
zarzekała się, że tam mieszkają górale,
mówią po góralsku i nic a nic ich nie
można zrozumieć. Widocznie coś jej się pomieszało, jak jej próbowali tłumaczyć,
że to ona jest gorolka…
Na
szczęście ta pani nie uczy w żadnej szkole geografii, bo zamieszanie na
górskich szlakach byłoby jeszcze większe, niż jest. Nie wiem, Babciu, czy
słyszałaś, ale mamy w polskich górach dwa takie Parki Narodowe, do których co
roku przyjeżdża tyle turystów, że ich władze zastanawiają się, czy nie
wprowadzić limitów: Tatrzański i Karkonoski. Nie dość, że turyści depczą sobie
tam po piętach (a jak wiadomo japonki się od tego szybko niszczą), to pracownicy
tych parków i ratownicy ledwo nadążają z ratowaniem „najmądrzejszych inaczej”
zdobywców. Do tego muszą jeszcze wysłuchiwać skarg na niedostosowanie szlaków do odzieży i kondycji fizycznej turystów, którzy przecież „płacą za wstęp, więc wymagają!”...
Śnieżka (1602 m.n.p.m.) Karkonosze |
Widok
Tatr albo Karkonoszy na żywo zapiera dech w piersiach, taki jest piękny. Ważniejsze
jednak, że pięknie się prezentuje na zdjęciach. Bo musisz, Babciu, wiedzieć, że
najważniejszy jest lans. Podobno Ty
wiesz, co to jest, bo tata mówi, że kiedy spotykasz się z koleżankami, żeby przechwalać
się, która z Was ma więcej chorób, to jest to lans. Są jednak tacy, którzy lansują
się za pomocą zdjęć. Kiedyś podobno zdjęcia wywoływało się na papierze i
spotykało się ze znajomymi, żeby mogli je zobaczyć. Teraz można wywołać
zazdrość nielubianych znajomych bez spotkania, bo fotografie można zamieścić w
internecie. Jeżeli więc nie udało się, na przykład, pojechać w tym roku do
Brazylii, żeby zrobić sobie zdjęcie z Chrystusem z Rio, a Świebodzin też nie po
drodze, to trzeba się sfotografować z jakimiś innymi kamieniami, bo kamienie zawsze
są cool.
Kiedy
w jakiejś gminie na nizinach rolnik wykopie na polu głaz, jest to ważne dla
społeczności wydarzenie. Głaz taszczy się w centralne miejsce w gminie, żeby
upamiętnić jakąś szeroko głoszoną w kronikach historię. Na przykład: przed
wiekami przez gminę jechało wojsko Sobieskiego na Wiedeń, a w tym miejscu,
gdzie stanąć ma głaz, koń stajennego zrobił… postój. Dzięki głazowi Unia
Europejska może poprzez dofinansowanie wspierać rozwój kultury, urzędnicy
wzbogacić swoją wiedzę historyczną wertując kroniki, wykonawca napisu na głazie
kupić nowy samochód, a mieszkańcy zachwycać się głazem i wybrać na nową
kadencję "eurosceptycznego" burmistrza albo wójta. Nie ma się więc co dziwić, ani że tyle ludzi
ciągnie w skaliste góry, ani że głupieją na widok tylu kamieni naraz…
Pewnie
dlatego górnicy (również z Tarnowskich Gór), którzy kamieni mogą naoglądać się
do obrzydzenia, zawsze woleli jeździć nad morze. Albo w mniej skaliste Beskidy.
Bo nie wiem czy pamiętasz, Babciu, ale w Polsce są jeszcze inne góry, chociaż niższe
i mniej skaliste. Chyba mało kto jeszcze o tym pamięta. Jak
niby się lansować, jeżeli było się w
Beskidzie Niskim albo Małym, kiedy wszyscy chwalą się Tatrami Wysokimi albo
Górami Olbrzymimi?...
Widok na Beskid Mały ze Skrzycznego |
Możesz
też, Babciu, nie pamiętać, co to jest Górska Odznaka Turystyczna, jeżeli żadnej
nie masz. Aż dziwne, ale ona ciągle istnieje! Wciąż można zdobywać górskie
wierchy, zbierać pieczątki ze schronisk, a za zebrane punkty nosić odznaki PTTK,
poświadczające, że było się na niejednym szczycie. Kiedyś to był szpan, a i dzisiaj mógłby być lans, ale teraz to raczej lamus. W tych najpopularniejszych
pasmach górskich nadal są schroniska, nadal można w większości sklepów poprosić
o pieczątkę potwierdzającą, że z danego miejsca zaczynało się marsz. Ale w
niektórych miasteczkach na prośbę o wbicie do książeczki GOT PTTK pieczątki z
miejscowym adresem ludzie patrzą na mnie i tatę, jakbyśmy byli z Urzędu
Skarbowego albo jakiejś innej mafii. Tam gdzie kiedyś były schroniska, dzisiaj
są albo prywatne domy, albo szczelnie pozamykane „gospodarstwa
agroturystyczne”. Ta cisza i spokój na szlaku ma swój urok, ale trochę smutno,
kiedy na zarastających szlakach „cześć” można powiedzieć tylko grzybiarzom albo
drwalom, bo o turystę trudniej niż o białego kruka.
Pod Skalnikiem (945 m.n.p.m.) Rudawy Janowickie |
Całuję Cię mocno!
Twoja J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz