Kochana Babciu!
Tak jak obiecałam, piszę do
Ciebie po Wielkim Koncercie, który odbył się w sobotę. Wszyscy teraz mówią o naszym mieście i się
zachwycają! Bo chociaż pogoda była brzydka i padał deszcz, to po występie wszyscy
byli zadowoleni.
Skoro
już zaczęłam o deszczu: nie wierz temu, co mówią o pogodzie w radiu, telewizji
albo w Internecie! I nie chodzi nawet o prognozy, bo mama mówi, że je górale
przygotowują, a oni mają do nas daleko. Zazwyczaj kiedy słyszę o słońcu w całej
Polsce – u nas pada deszcz. Kiedy w całej Polsce pada – u nas świeci słońce.
Tata mówi, że tutaj kiedyś był inny kraj niż Polska, ale to było tak dawno, że
lunatycy, czyli naukowcy od pogody, powinni mieć już zmienione mapy. Mama mówi,
że to może wynikać z oszczędności i dlatego niekiedy pokazywana jest pogoda z
poprzednich lat. Jeśli się sprawdzi, to wszyscy są zadowoleni, a jak się nie
sprawdzi, to i tak nikt się nie przejmuje. Tylko ja się czasami zastanawiam,
czy wszystko ze mną w porządku, kiedy Internet pokazuje mi, że u mnie akurat
jest ciepło i bezchmurne niebo, a ja od trzech dni oglądam spod czapki tylko
szare chmury.
W
dniu koncertu lunatycy nie oszczędzali i było tak, jak pokazywał Internet:
zimno i mokro. Ale zrobiło się cieplej, kiedy wystąpił ten miły starszy pan w kolorowych
marynarkach. Mama mówi, że ten pan, śpiewał kiedyś z dwoma innymi piosenkę o
trzech muszkieterach. Jeden z tych pozostałych też już u nas był, więc został
tylko ten trzeci i jak on jeszcze u nas wystąpi, to będziemy mogli powiedzieć,
że byli u nas trzej muszkieterowie! Jak w Paryżu!
Muszkieter okazał się jeszcze
milszy, niż się wszyscy spodziewali i tak pięknie zaśpiewał, że wszystkim na
stadionie bardzo się podobało! A na koniec występu kopał ze sceny piłki! Nie
wiem, czy między publicznością byli jacyś nasi piłkarze, ale pewnie ten miły
pan słyszał, że nasza reprezentacja nie radzi sobie najlepiej i chciał im
pokazać, jak się powinno kopać. Prawda, że to miło z jego strony?
Naprawdę dobre musiało być to jego
wino, bo wszyscy powtarzają, że to był najfajniejszy koncert, jaki kiedykolwiek
odbył się w naszym mieście. Tata mówi, że u nas jest taka tradycja, że po
każdym takim wydarzeniu ogłasza się, że takiego jeszcze nie było, a tak
naprawdę, to przyjeżdżają do nas takie gwiazdy, które już gasną. Babciu, czy to
dlatego grają dopiero, kiedy robi się bardzo ciemno, żeby było je lepiej widać?
Jeśli tak jest, to ten zespół, który był u nas w zeszłym roku, to musi być
bardzo gasnący, bo umówieni byli na bardzo późną porę, a jeszcze spóźnili się
ponad dwie godziny! Ale mama mówi, że tacy doświadczeni artyści potrafią
błysnąć bardziej, niż niektórzy młodzi i tegoroczny koncert podobno był tego
dowodem.
W tę sobotę nie było nawet
korków i wszyscy powtarzają, że impreza została dobrze zorganizowana. Zachwytom
nie ma końca i każdy już się zastanawia, kto przyjedzie do nas w przyszłym
roku. Bo nawet nikomu do głowy nie przyszło, żeby takiego wydarzenia zabrakło!
Za to przed Świętami wszyscy będą pisać do Mikołaja, Aniołka albo Dzieciątka
listy z życzeniami, kogo chcieliby zobaczyć i wtedy okaże się, kto był
najgrzeczniejszy!
Jednak zawsze ktoś musi
marudzić. Ja nie wiem, bo nie byłam na żadnym koncercie, ale myślę, że skoro
ktoś u nas chce takie wydarzenia organizować, kilkanaście tysięcy ludzi z
różnych stron Polski i zza granicy chce do nas z tej okazji przyjechać, a potem
wyjeżdżają zadowoleni i opowiadają wszystkim, jakie to nasze miasto fajne, to
chyba powinniśmy się z tego cieszyć, prawda? Nawet, jeżeli wolałoby się
zobaczyć na scenie kogoś innego. Tata też nie był na żadnym z tych wielkich
koncertów, bo mu się taka muzyka nie podoba (za to czasami jeździ na mniejsze,
w okolicznych miejscowościach i obiecuje, że mnie też kiedyś zabierze), ale
powiedział, że to najlepsza promocja miasta. Przestraszyłam się, że ktoś
chciałby nasze miasto sprzedać i to jeszcze w promocji, ale tata wytłumaczył
mi, że chodzi o to, żeby się o nas dużo i dobrze mówiło, to więcej ludzi o nas
usłyszy. Może ktoś bogaty, kto będzie szukał miejsca na wybudowanie fabryki,
wybierze właśnie nasze miasto, a wtedy będziemy mogli raz i porządnie naprawić
sobie wszystkie drogi i będzie nam się mieszkało jak w Paryżu! Bo
muszkieterowie nie przyjeżdżają byle gdzie, prawda Babciu?
Całuję Cię mocno!
Twoja J.
19.09.2013
Droga J.
OdpowiedzUsuńCi panowi śpiewali o Robinie, co to chudł, a nie o muszkieterach. Ale świetnie Ciebie rozumiem - rycerz to rycerz - ma mieć zakuty łeb. Aczkolwiek gwoli prawdy ani el Robinho Hoodinho ani tres muskieteros nie nosili hełmów, lecz co najwyżej czopki (te śląskie, nie te proktologiczne).
Pozdrawiam.
Wujek Sir M.
Trzej muszkieterowie (1993), nominacja do MTV Movie Awards 1994 w kategorii "najlepsza piosenka filmowa" - "All for Love", wyk. Bryan Adams, Rod Stewart, Sting.
OdpowiedzUsuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Trzej_muszkieterowie_(film_1993)
http://www.youtube.com/watch?v=n-AB7RJpOjY
Pozdrawiam.
Droga J.
UsuńFaktycznie ci trzej amigos śpiewali o muszkieterach. Masz lepszą pamięć niż wujek sklerotyk. Zapewne pomyliło mi się z przyśpiewką "(Everything I Do) I Do It For You", którą jeden z tych przesympatycznych starszych panów (ten jedyny pochodzący z kraju klonowego liścia) intonował na wielu weselach w czasach młodości wujka.
Pozdrawiam (i pędzę po Bilobil).
Wujek Sir M.
Wujku, ja tego nie pamiętam, ale mam internet ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
J.